Z taką oceną nie zgadzają się inni politycy Platformy Obywatelskiej. - Z perspektywy czasu oceniam bardzo krytycznie okres, kiedy szefem CBA był Mariusz Kamiński. Uważałem podczas głosowania (Olszewski wstrzymał się od głosu podczas głosowania za utworzeniem CBA w 2006 roku – red.), a później to się potwierdziło, że będzie to służba specjalna na użytek tylko jednej frakcji politycznej – mówi rp.pl poseł PO Paweł Olszewski. Zaznacza jednak, że "kiedy władzę w CBA objął Paweł Wojtunik ocenia działalność tej służby bardzo dobrze". - Biuro zaczęło zajmować się tymi sprawami, którymi w istocie powinno. Bez zacięcia politycznego, za to z celem rozwiązania konkretnych problemów korupcyjnych, które dotykają nasz kraj – wyjaśnia.
Polityk przyznaje także, że "ten pogląd dominuje w Platformie". Jego zdaniem "wszystko zależy od ludzi, a Mariusz Kamiński był partyjnym aparatczykiem, który po dymisji z CBA został wiceszefem PiS-u i posłem". - Paweł Wojtunik jest za to profesjonalistą, świetnym policjantem z dorobkiem śledczym i stad widzimy całkowitą, jakościową zmianę – ocenia.
Jeśli minister Gowin nie zauważył u Kamińskiego żadnych nadużyć, to może ma problemy ze wzrokiem
Olszewskiego dziwi opinia ministra sprawiedliwości. - Jeśli minister Gowin nie zauważył u Kamińskiego żadnych nadużyć, to może ma problemy ze wzrokiem – mówi. - Ja zauważyłem i większość osób zauważyła, że był zasadniczy problemz funkcjonowaniem CBA pod rządami Mariusza Kamińskiego – dodaje. Dopytywany przez rp.pl czy często rozbieżne od linii partii wypowiedzi Gowina są problem dla jego ugrupowania, twierdzi, że nie. - Ale zastanawiam się, skąd się u niego bierze takie całkowicie oderwane od rzeczywistości ocenianie pewnych zjawisk – kończy Olszewski.
"Gowin zawsze był oryginalny"
W podobnym tonie wypowiada się kolejny poseł Andrzej Gałażewski, który w 2006 roku jako jedyny z PO głosował przeciwko utworzeniu Centralnego Biura Antykorupcyjnego. - CBA wtedy było kolejną służbą obok policji i CBŚ, która miałaby zajmować się dokładnie tymi samymi sprawami. To był pierwszy powód. Drugim była osoba pierwszego szefa CBA – Mariusza Kamińskiego, co wróżyło jak najgorzej. Jeśli już ktoś miałby stać na czele tej służby, to fachowiec, a nie polityk nastawiony jak amatorski szeryf – tłumaczy rp.pl powody swojej decyzji z 2006 roku.
Teraz – jak przyznaje – jego ocena tej służby jest niejednoznaczna. - Niektóre akcje mają udane, np. ostatnia afera korupcyjna w górnictwie na Śląsku. Powiedziałbym, że po kilku akcjach na siłę realizowanych za czasów Ziobry, pokazówek, to teraz nie można poddawać CBA totalnej krytyce. Natomiast początek był fatalny. Niektóre akcje przypominały mi bardziej policję polityczną, niż CBA – twierdzi Gałażewski.