Wedle dziennika „Washington Post" na przełomie lat 2002/2003 r. w ośrodku Agencji Wywiadu w Starych Kiejkutach torturowani byli przez CIA więźniowie podejrzewani o związki z Al-Kaidą. W zamian za współpracę z Amerykanami Agencja Wywiadu miała otrzymać 15 mln dolarów. Pudła z gotówką miał odebrać osobiście wiceszef Agencji płk Andrzej Derlatka.
Tekst w „Washington Post" – kolejny raz w ciągu ostatnich 8 lat – wywołał nerwowe reakcje lewicy. W tamtym czasie premierem był Leszek Miller, zaś prezydentem Aleksander Kwaśniewski. Dwaj skłóceni dziś, związani z konkurencyjnymi partiami, politycy zaczęli zrzucać na siebie nawzajem odpowiedzialność. W piątek lider Twojego Ruchu Janusz Palikot po rozmowach z byłym prezydentem zarzucił Millerowi, że ukrywał przed Kwaśniewskim szczegóły współpracy z CIA.
Nie ma wniosków o aresztowanie agentów CIA przesłuchujących w Polsce
– Wszystkie informacje, które spływały na moje biurko, dotyczące współpracy w zwalczaniu terroryzmu, były również udziałem Aleksandra Kwaśniewskiego. Nie wiem, czy odwrotnie było tak samo – mówił wczoraj Miller w TVN24. To zarzut, iż to Kwaśniewski wiedział o torturach, a nie informował rządu.
Śledztwo polskiej prokuratury w sprawie tajnych więzień CIA toczy się od 2008 r. W piątek prokuratura przyznała, że ma pierwszego podejrzanego, choć odmówiła podania jego danych. Niewykluczone są zarzuty dla kolejnych osób.