Andrzej (imię zmienione) jest żołnierzem NSR od czterech lat. Służy w Brygadzie Pancernej w Braniewie. – Wstąpiłem do NSR z pobudek patriotycznych. Dzisiaj zostałem wyleczony z tego, aby być ochotnikiem – mówi.
„To nie żołnierz"
Kilkanaście lat temu Andrzej odbył służbę zasadniczą, w NSR jest podoficerem. – Jestem w kompanii zmechanizowanej, ale na ostatnich ćwiczeniach nie widzieliśmy na oczy bojowego wozu piechoty. Z bronią też było słabo. Otrzymaliśmy zdezelowane pistolety maszynowe, wiatrówki albo tylko „przekroje", czyli broń do pokazania ich budowy – opowiada.
Według jego słów żołnierze NSR nie mieli opieki medycznej, a w czasie październikowych ćwiczeń wydano im niekompletne letnie umundurowanie. – Na każdym kroku powtarzano, że nie jesteśmy żadnym wojskiem. Nawet nie otrzymaliśmy oznaki rozpoznawczej brygady – opisuje.
NSR, w której służy, istnieje zaledwie od czterech lat. Miała być to formacja, która szkoli ochotników i utrzymuje ich gotowość bojową. Pierwotnie miała liczyć 20 tys. żołnierzy, ale teraz jest w niej 10 tys.
Tacy jak Andrzej to mniejszość, bo żołnierze NSR na ogół wcześniej w wojsku nie służyli. Zaliczenie szkolenia w siłach rezerwowych traktują jako pierwszy krok do służby zawodowej (z takiej możliwości skorzystało dotąd 11 tys. osób).