Gen. Koziej o zielonych ludzikach

Istota szpicy polega na tym, że ona jest instrumentem władz politycznych Sojuszu Północnoantlantyckiego, reagowania w sytuacji, kiedy pojawiają się objawy kryzysu, że jakieś zagrożenie wzrasta - mówił gość Radia ZET Stanisław Koziej

Publikacja: 29.09.2014 11:31

Stanisław Koziej

Stanisław Koziej

Foto: Fotorzepa/Krzysztof Skłodowski

Monika Olejnik w porannym programie Radia ZET gościła generała Stanisława Kozieja. Generał pytany o to co by się wydarzyło, gdyby w Polsce znalazły się "zielone ludziki" odpowiedział: - Dzieje się normalnie to, co w zakresie zarządzania kryzysowego, reagowania kryzysowego, zwiększonej obronności państwa. „Zielone ludziki" trochę tutaj jakby podejrzewam zbyt demonizujemy, ten problem, u nas - podkreślił.

- Ja gdy mówię o „zielonych ludzikach" mam na myśli „specjalsów", w tym przypadku rosyjskich, którzy w nieoznakowanych umundurowaniach działają, ale działają w określonym środowisku - mówił Koziej. - Na Ukrainie proszę zwrócić uwagę pojęcie to się pojawiło na Krymie, gdzie na Krymie istniała duża formacja już wojsk rosyjskich, gdzie większość jest ludności rosyjskiej, itd., itd., zupełnie inne środowisko działania tych „specjalsów", tych dywersantów rosyjskich niż już na wschodniej Ukrainie. Już tutaj zupełnie to inaczej wygląda, bo tam nie ma takiej dużej większości rosyjskiej, a jeszcze inaczej by to mogło wyglądać w Polsce, gdyby tu się dywersanci pojawili. No nie wiem, jakaś grupa dywersantów z obcego kraju, na naszym terytorium, no to przecież jest system wyłapywania tych dywersantów także - podkreślił generał.

Koziej przypomniał w rozmowie o ubiegłotygodniowych ćwiczeniach organizacji paramilitarnych. - Niedawno był ćwiczony (system- przyp. red.), zresztą nawiasem mówiąc to są siły, policja, to jest straż graniczna, to jest wreszcie wojsko, które może być użyte w tego typu sytuacjach bez ogłaszania żadnego stanu nadzwyczajnego, to jest normalny system reagowania kryzysowego. Grupa dziesięciu, dwudziestu, czy nawet stu takich dywersantów gdyby się pojawiła, no my musimy sobie z tym umieć radzić sami. Tutaj na NATO nie możemy się oglądać.

Czytaj więcej na temat manewrów paramilitarnych

Olejnik zapytała w jakim momencie NATO mogłoby pomóc Polsce. - Szpica, nie jest po to, aby reagować dopiero jak się jakiś „zielony ludzik" zjawi, czy jak się jakiś dywersant, a nie daj boże, jak czołgi by miały wjechać i wtedy szpica miałaby się pojawiać. Istota szpicy polega na tym, że ona jest instrumentem władz politycznych Sojuszu Północnoantlantyckiego, reagowania w sytuacji, kiedy pojawiają się objawy kryzysu, kiedy jakieś zagrożenie wzrasta, że może się jakieś coś pojawić na terytorium, to już wtedy zawczasu się tę szpicę wysyła, jako pewną demonstrację gotowości, że: słuchajcie, nie róbcie tego, co zamierzacie, co planujecie, bo my już reagujemy. Za tą szpicą są następne w gotowości siły, itd. Więc szpica nie jest sposobem bojowego reagowania na zaistniałą już agresję, tylko jest sposobem demonstracji polityczno-strategicznej woli Sojuszu przeciwstawiania się nadchodzącemu zagrożeniu.

Dziennikarka podkreśliła, że oprócz woli politycznej naszych sojuszników ważny jest także sprzęt: - Bundeswehra jest w rozsypce, z 31 śmigłowców tylko 10 jest dobrych, z 33 helikopterów tylko osiem nadaje się do użytku - trochę się można przerazić - zaznaczyła.

Czytaj także: Niemieckiej armii brakuje sprzętu

- To jest ilustracja tego o czym od ładnych paru lat ciągle mówimy, redukowania budżetów obronnych, to jest konsekwencja polityki wewnętrznej w poszczególnych państwach natowskich, która wyraża się redukcją budżetów obronnych. I w tym przypadku, gdy mówimy tutaj o tych informacjach, które przekazała pani minister obrony Niemiec, o stanie technicznym zwłaszcza lotnictwa niemieckiego, no to jest konsekwencja redukcji, ciągłej redukcji budżetów obronnych. To jest jak gdyby sygnał alarmowy - powiedział Koziej.

Monika Olejnik w porannym programie Radia ZET gościła generała Stanisława Kozieja. Generał pytany o to co by się wydarzyło, gdyby w Polsce znalazły się "zielone ludziki" odpowiedział: - Dzieje się normalnie to, co w zakresie zarządzania kryzysowego, reagowania kryzysowego, zwiększonej obronności państwa. „Zielone ludziki" trochę tutaj jakby podejrzewam zbyt demonizujemy, ten problem, u nas - podkreślił.

- Ja gdy mówię o „zielonych ludzikach" mam na myśli „specjalsów", w tym przypadku rosyjskich, którzy w nieoznakowanych umundurowaniach działają, ale działają w określonym środowisku - mówił Koziej. - Na Ukrainie proszę zwrócić uwagę pojęcie to się pojawiło na Krymie, gdzie na Krymie istniała duża formacja już wojsk rosyjskich, gdzie większość jest ludności rosyjskiej, itd., itd., zupełnie inne środowisko działania tych „specjalsów", tych dywersantów rosyjskich niż już na wschodniej Ukrainie. Już tutaj zupełnie to inaczej wygląda, bo tam nie ma takiej dużej większości rosyjskiej, a jeszcze inaczej by to mogło wyglądać w Polsce, gdyby tu się dywersanci pojawili. No nie wiem, jakaś grupa dywersantów z obcego kraju, na naszym terytorium, no to przecież jest system wyłapywania tych dywersantów także - podkreślił generał.

Służby
Kto nagrywał białoruskich kibiców na meczu w Warszawie? Czy sprawą zajmą się służby?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Służby
Strefa buforowa na granicy z Białorusią zostanie na dłużej
Służby
Piotr Pogonowski zatrzymany. Został doprowadzony do Sejmu na przesłuchanie
Służby
„O Pegasusie dowiedziałem się z mediów”. Były szef ABW Piotr Pogonowski zeznawał po doprowadzeniu przed komisję śledczą
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Służby
Piotr Pogonowski: Jako były szef ABW chciałbym sprostować kłamstwa o Pegasusie