MSW nie kryje satysfakcji z powodu znalezienia środków na podwyżki dla mundurowych, ale środowisko policyjne jest oburzone ich wysokością. Twierdzi, że w praktyce na funkcjonariusza wypadnie po kilkadziesiąt złotych zamiast 300, jakie jako premier obiecał Donald Tusk.
„Oferując jałmużnę zamiast rekompensaty i nazywając to podwyżką, Państwo wyrządza tej grupie zawodowej podwójną szkodę" – pisze Międzywojewódzki Komitet Protestacyjny Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych w krytycznym liście do premier Ewy Kopacz. Adresuje go też do ministrów: spraw wewnętrznych i sprawiedliwości.
– Ta podwyżka jest kpiną wymagającą reakcji z naszej strony. Powinniśmy wyjść na ulicę i zażądać takich sum, do jakich rząd się zobowiązał – mówi „Rzeczpospolitej" w imieniu Komitetu reprezentującego ponad 30 tys. policjantów Andrzej Szary, szef NSZZ Policjantów w Wielkopolsce.
Kilka dni temu szefowa MSW Teresa Piotrowska poinformowała, że na podwyżki w policji w 2016 r. jest 390 mln zł, co przełoży się na wzrost płac o 4 proc. dla funkcjonariuszy i o 6 proc. dla cywilów. Konkretnych kwot na osobę MSW nie podało, ale mundurowi już to z grubsza podliczyli. Twierdzą, że kwota jest „żenująco niska".
Skalę podwyżek krytykuje zarząd główny NSZZ Policjantów i przypomina, że premier Donald Tusk w 2012 r. obiecał, że pod koniec obecnej kadencji rządu policjanci dostaną podwyżkę rzędu 300 zł. Tymczasem – jak wyliczyli związkowcy – wzrost średniej płacy policjanta o ok. 4 proc. daje kwotę ok. 175 zł brutto na etat.