– My się nie damy sterroryzować. Z całą pewnością uchwalimy budżet, a także inne ustawy, w tym także tą, o którą być może chodzi – mówił 16 grudnia w Sejmie prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Kilka godzin wcześniej opozycja zaczęła blokadę mównicy. Tłumaczyła, że to protest przeciw planowanym ograniczeniom dla dziennikarzy i wykluczeniu z obrad posła PO Michała Szczerby. Kaczyński sugerował, że prawdziwym powodem jest głosowanie nad ustawą obniżającą emerytury i renty byłym esbekom. – Różnego rodzaju okoliczności pozwalają sądzić, że ci, którzy dziś blokują budżet, są bardzo niechętnie nastawieni do ustawy dezubekizacyjnej – powiedział.
Marszałek Marek Kuchciński przeniósł głosowania do Sali Kolumnowej, gdzie PiS uchwalił budżet i ustawę dezubekizacyjną, narażając się na zarzuty złamania regulaminu. Obecnie Sejm pracuje już normalnie. Mimo to PiS przesuwa prace nad projektem, który miał być rozpatrywany łącznie z ustawą dotyczącą byłych esbeków.
Chodzi o tzw. wojskową ustawę dezubekizacyjną, skierowaną przez rząd do Sejmu kilka dni po ustawie milicyjnej, uchwalonej 16 grudnia, i przewidującą podobny mechanizm działania.
Milicyjna ustawa dezubekizacyjna obniżyła emerytury i renty tym mundurowym, którzy „pełnili służbę na rzecz totalitarnego państwa" w latach 1944–1990. W ustawie znalazł się wykaz jednostek, w których praca została uznana za służbę w tym charakterze. Podobne wyliczenie jednostek wojskowych jest w drugiej ustawie. Żołnierze, którzy w nich służyli, mogliby liczyć najwyżej na emeryturę lub rentę w wysokości średniego świadczenia wypłacanego przez ZUS.