– Wszystkie wydatki niezbędne do unowocześnienia systemu obrony narodowej przewidywane do końca obecnej dekady obciążą budżet państwa kwotą nawet dwa razy większą – ocenia Bogdan Klich, minister obrony narodowej, który w środę podsumował w Warszawie koszt unowocześniania w armii.
Klich zapewnił przedstawicieli branży, że co najmniej trzy czwarte potrzebnego wojsku sprzętu siły zbrojne zamówią w krajowych firmach. Armia kupi setki rosomaków, zestawów rakiet przeciwpancernych, elektroniki automatyzującej dowodzenie i rozpoznanie. W tegorocznym budżecie MON przewiduje znów wzrost nakładów majątkowych do 6,6 mld zł.
Armia chce jeszcze w tym roku rozstrzygnąć najważniejszy, wart 1,5 mld zł przetarg na dostawy 16 samolotów szkoleniowych i systemu treningowego LIFT. – W najbliższych dniach MON wyśle zaproszenia do wszystkich producentów zainteresowanych konkursem. Ostateczne oferty, także propozycje offsetowe, będą oceniane po wakacjach – zapewniał wczoraj Marcin Idzik, wiceszef resortu obrony odpowiedzialny za zakupy i modernizację. To dobra wiadomość, bo w ostatnim okresie pojawiły się sygnały, że kluczowy armijny przetarg może być z proceduralnych i finansowych powodów zablokowany.
W konkursowej grze liczą się: odrzutowiec M346 Master włoskiej firmy Alenia Aermacchi oraz koreański, wzorowany na myśliwcu F 16, samolot T 50 Golden Eagle (Korean Aerospace Industries). Na przetargowej liście jest też brytyjski Hawk AJT (BAE Systems), czeski L 159 Alca (Aero Vodochody), a także używane starsze wersje maszyn Hawk z zasobów fińskiej armii. MON potencjalnym dostawcom samolotów LIFT przypomniał, że w ocenie istotne będą cechy bojowe samolotu, oferty polonizacji produkcji i niski koszt eksploatacji maszyn.
MON pod koniec roku ogłosi też przetarg na 26 nowych śmigłowców wielozadaniowych (jego koszt wynosi blisko miliard złotych). Już teraz minister potwierdził, że oprócz nich armia zamówi w należących do Agusta Westland zakładach PZL Świdnik 35 sokołów w zmodernizowanej wersji śmigłowca wsparcia pola walki.