Rzecznik praw obywatelskich zwróciła się z pismem do Jarosława Gowina, ministra sprawiedliwości, prosząc o interwencję i zmianę praktyki. Chodzi o stosowanie takich środków jak pas  jednoczęściowy i wieloczęściowy kaftan bezpieczeństwa.

Funkcjonariusze więzienni podczas służby nie wchodzą do pomieszczenia dźwiękochłonnego, w którym przebywa „ukarany" osadzony, a obserwacja zachowania przez wizjer uniemożliwia prawidłową ocenę jego postawy – zamiarów i gotowości do współpracy z przełożonymi. To zaś jest konieczne do podjęcia decyzji, czy środek przymusu bezpośredniego ma być dalej stosowany.

Na tym nie koniec. Patrząc przez wizjer, funkcjonariusz nie zdoła ocenić, czy życie bądź zdrowie więźnia nie są zagrożone.

Wśród argumentów, które przedstawiła prof. Irena Lipowicz, znalazł się też taki, że zachowanie służb może zagrażać osadzonemu. Otóż co do zasady kontakt osoby umieszczonej w celi zabezpieczającej z lekarzem następuje dopiero po stosowaniu środków przez ponad dobę. A to kolejny powód, by funkcjonariusz bezpośrednio przyjrzał się zachowaniu osadzonego.

Dyrektor generalny Służby Więziennej uważa z kolei, że przywoływana przez rzecznika bezpośredniość jest realizowana przez kontakt „bardzo bliski", tj. z przedsionka celi zabezpieczającej.