Dyrektorzy szpitali zaczynają masowo wprowadzać do umów o pracę lub kontraktów klauzulę o zakazie konkurencji.
Taką decyzję podjął właśnie rektor Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. W związku z tym kilka tysięcy lekarzy pracujących w pięciu szpitalach i kilkudziesięciu poradniach dostało czas do końca marca, by zdecydować, czy zostaje w macierzystej placówce, czy przechodzi do konkurencji.
Kontrakt z NFZ
– Chodzi o to, aby nasz lekarz nie pracował w innym szpitalu, który ma także podpisany kontrakt w NFZ i nie świadczył tam jednocześnie tych samych usług co u nas – mówi prof. Paweł Górski, rektor Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Zaznacza także, że uczelnia i podległe jej szpitale nie zabraniają lekarzom przyjmować dodatkowo pacjentów w prywatnych gabinetach czy lecznicach. Każdą formę dodatkowego zarobkowania trzeba będzie jednak zgłosić dyrektorowi szpitala. Ten oceni, czy będą to usługi konkurencyjne.
Łódzka uczelnia nie wyszła jednak przed szereg. Zakaz konkurencji, uchwałą swojego senatu, wprowadził już wcześniej m.in. Uniwersytet Medyczny w Gdańsku czy w Bydgoszczy, dlatego m.in. lekarze zatrudnieni w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku czy Szpitalu Klinicznym im. Jurasza w Bydgoszczy również mają ograniczone możliwości dodatkowego zarobkowania.
Co więcej, podobne decyzje podejmują dyrektorzy samodzielnych ZOZ, jak np. w Nowym Targu.