Tegoroczne wybory prezydenckie i tak już zapisały się w historii jako pełne niespotykanych zwrotów akcji. Stosunkowo niewiele było w nich epizodów sądowych, choć wygląda na to, że na końcu tej drogi Sąd Najwyższy może mieć zadanie tak ważne, jak nigdy dotąd. Ale sprawy związane z wyborami wpływają do sądów, a te – mimo pandemii – rozpoznają je.
Pozwał rząd i Sejm
Kandydujący na prezydenta Szymon Hołownia 17 kwietnia pozwał do Sądu Okręgowego w Warszawie Skarb Państwa reprezentowany przez marszałka Sejmu i Radę Ministrów o nakazanie odwołania wyborów zaplanowanych na 10 maja i zobowiązanie do tego, by dopóki obowiązuje w Polsce stan epidemii i towarzyszące mu zakazy, nie wyznaczać innego terminu głosowania. Alternatywnie wniósł o to, by – jeśli wybory jednak się odbędą – nakazać rządowi i premierowi publikację na ich stronach internetowych przeprosin za naruszenie biernego prawa wyborczego Hołowni, który z powodu tych ograniczeń nie mógł prowadzić kampanii wyborczej. Tekst oświadczenia miałby wisieć na tych stronach przez tydzień. O takim scenariuszu pisaliśmy w „Rzeczpospolitej" 30 marca. Eksperci oceniali wtedy, że proces może być bardzo ciekawy, choć szanse na jego wygraną – niekoniecznie duże.
Czytaj także:
Szymon Hołownia: Wniosek o unieważnienie wyborów nawet jeśli wygram
Pierwsze żądanie pozwu stało się też wnioskiem o zabezpieczenie dobra powoda, czyli jego biernego prawa wyborczego. Pełnomocnik kandydata, adwokat Maciej Ślusarek wywodził, że nieuwzględnienie tego wniosku wywoła nieodwracalne skutki w postaci przeprowadzenia wyborów (jak napisał, „z wypowiedzi pozwanego wynika takie niebezpieczeństwo") oraz to, że jeśli sąd zabezpieczenia nie udzieli, wydanie wyroku przynajmniej w części okaże się bezprzedmiotowe. Uzasadniając go dalej, wskazywał, że mimo stanu zagrożenia epidemicznego i stanu epidemii władze nie zdecydowały się ogłosić stanu nadzwyczajnego, gdy wyborów nie wolno przeprowadzać, a kadencja prezydenta zostaje wydłużona. Ograniczenia wynikłe z epidemii uniemożliwiły jednak kolportaż ulotek czy spotkania z wyborcami. Tymczasem prezydent Andrzej Duda takie możliwości miał, a telewizja obszernie to relacjonowała.