W czasie czwartkowego posiedzenia zespołu budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych Rady Dialogu Społecznego przedstawiciele największych central związkowych dopytywali Piotra Patkowskiego, wiceministra finansów, o założenia przyszłorocznego budżetu i brak w tych planach podwyżek dla budżetówki.
– Jestem przeciwny waloryzacji kwoty bazowej – odpowiedział wiceminister.
Jego zdaniem podnoszenie wynagrodzeń urzędników o określony procent powoduje, że ci, którzy otrzymują wysokie pensje, zyskują więcej niż pracownicy z niskimi zarobkami. Z wyliczeń wiceministra wynika, że proponowana przez Konfederację Lewiatan podwyżka w budżetówce o 2,8 proc. kosztowałaby 3,3 mld zł. Proponowana przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców podwyżka o 6,4 proc. oznaczałaby dodatkowe wydatki rzędu 7,5 mld zł. Najwyższy, bo aż 12-proc. wzrost wynagrodzeń w sferze budżetowej proponowany przez związkowców kosztowałby zaś 14 mld zł.
Na koniec wiceminister Patkowski stwierdził, że zamrożenie wynagrodzeń w budżetówce nie oznacza braku możliwości podwyżek. Taka decyzja jest bowiem w rękach dyrektora generalnego urzędu, który może przeznaczyć oszczędności w funduszu płac na podwyższenie wynagrodzeń poszczególnych osób.
– Dyrektorzy generalni urzędów najlepiej wiedzą, komu takie podwyżki się należą – dodał wiceminister.