Uchwały, jakie podejmują miasta, coraz częściej znajdują swój finał w sądach administracyjnych. Tak było m.in. w przypadku Warszawy czy Katowic. Miasta twierdzą, że walczą z nielegalnymi taksówkami i dlatego wprowadzają dodatkowe znakowanie taksówek. Sądy jednak kwestionują te praktyki jako niezgodne z prawem.
Zabrakło konsultacji
Z art. 15 ust. 7 prawa przewozowego wynika, że rada gminy (miasta) może wprowadzić obowiązek stosowania dodatkowych oznaczeń i dodatkowego wyposażenia technicznego w odniesieniu do taksówek. Miasta zdaniem wojewodów naruszają delegację ustawową.
– Takiego naruszenia dopatrzył się m.in. wojewoda śląski – mówi Danuta Tylla z Urzędu Miasta w Katowicach.
Wojewodzie nie podobało się, że Rada Miasta Katowice w swojej uchwale wprowadziła zakaz umieszczania na przednich lewych i prawych drzwiach taksówki innych oznaczeń, aniżeli te określone w uchwale. Podobny zakaz obowiązywał też w wypadku lamp montowanych na dachu taksówki. Oprócz napisów taxi nie mogło być innych. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach przyznał rację wojewodzie. Miasto przegrało też w Naczelnym Sądzie Administracyjnym, który przyznał wprawdzie, że delegacja w prawie przewozowym jest ogólna. Ale nie oznacza to pełnej dowolności. Nie wynika z niej, że miasto może wprowadzać takie zakazy.
Ekstraopłaty
Z miejskich uchwał wynika też, że za wydawanie oznakowań taksówek pobierane są dodatkowe opłaty. Te postanowienia również są kwestionowane przez taksówkarzy. Tak było m.in. w Warszawie.