Przełom roku to czas, w którym samorządy lokalne decydują, ile podatków będą płacić ich mieszkańcy.
– Niestety tendencja jest taka, że gminy podwyższają podatki lokalne – zauważa Paweł Banasik, doradca podatkowy, menedżer z kancelarii MDDP Michalik,Dłuska, Dziedzic i Partnerzy.
Duży chce więcej
Z jego obserwacji wynika, że duże miasta co do zasady podnoszą stawki do ich maksymalnej wysokości. Tylko nieliczne małe gminy decydują się na umiarkowane stawki. Przykładowo z podatków i opłat lokalnych w 2013 r. Poznań chce zysku ponad 542 mln zł. To o 12 mln zł więcej niż w 2012 r. Do budżetu Lublina z danin ma wpłynąć ok. 188 mln. To 11 proc. więcej niż rok temu. W wielu miastach podwyżki wyniosą 4 proc., co odpowiada wskaźnikowi prognozowanej inflacji. W Olsztynie o 5 proc. wzrośnie opłata miejscowa. W tym roku właściciele pensjonatów i hoteli pobiorą od turystów po 2,1 zł za dobę.
Tylko nieliczni pozostawili podatki bez zmian. Przykładem są Kielce, które nie podniosły podatku od nieruchomości, środków transportowych i opłat za psa. Utrzymały też preferencje dla rzemieślników, m.in. piekarzy i cukierników.
Zdarzają się też obniżki, a nawet zniesienie daniny. Dotyczy to głównie opłaty za psy, ale także podatku od środków transportowych. Na taki krok zdecydowały się władze Bytomia, które obniżką tego podatku o mniej więcej połowę chcą zatrzymać u siebie firmy transportowe. Eksperci bardzo pozytywnie oceniają takie pomysły.