Mieszkanka Józefowa postanowiła wymienić ogrodzenie wokół domu.
– Moja posesja przylega do drogi publicznej, muszę więc zgłosić wymianę parkanu staroście – opowiada. – Myślałam, że zajmie mi to chwilę i nie będzie nic kosztować. Ale się pomyliłam. Nie dość, że musiałam obowiązkowo kupić za 34 zł mapkę geodezyjną, to jeszcze iść do Zarządu Dróg Miejskich i uzgodnić przebieg parkanu, co kosztowało dalsze 50 zł. Dopiero wówczas przyjęto w urzędzie moje zgłoszenie.
– Starosta nie miał prawa żądać dostarczenia mapy ani uzgodnienia przebiegu płotu z Zarządem Dróg. Powinien wystarczyć prosty rysunek – uważa Mariola Berdysz, dyrektor fundacji Wszechnica Budowlana. – Niestety, bardzo często urzędy stawiają warunki, których prawo budowlane w ogóle nie przewiduje.
– Rocznie wpływa do nas kilkaset skarg i pytań od osób, które załatwiają formalności w starostwie lub w powiatowych inspektoratach nadzoru budowlanego. Nierzadko mają rację – mówi Krzysztof Antczak, dyrektor Departamentu Rynku Budowlanego i Techniki w Ministerstwie Infrastruktury.
Lex starostwo
– Najczęstszym grzechem starostw jest żądanie od inwestorów dokumentów potwierdzających tytuł prawny do nieruchomości, na której planowana jest budowa, czyli najczęściej aktu notarialnego lub odpisu z księgi wieczystej – wyjaśnia dyrektor Antczak. – Tymczasem nie mają prawa stawiać takich żądań. Prawo nakłada bowiem na inwestora obowiązek dostarczenia oświadczenia o prawie do dysponowania gruntem i tylko tyle. Jest nawet specjalny druk, na którym się takie oświadczenie składa. Ten przepis obowiązuje od wielu lat. Starostwa powinny go znać.