Samorządowcy mają dość wprowadzanych przez rząd podwyżek pensji w oświacie i przywilejów płynących z Karty nauczyciela. Dlatego Związek Miast Polskich chce, mimo spodziewanego oporu ze strony ministra finansów Jacka Rostowskiego, wystąpić z inicjatywą legislacyjną: zaproponować zmianę finansowania oświaty.
– My, czyli gminy, utrzymywalibyśmy bazę szkół i inwestowali w nią, a wynagrodzenie nauczycieli wypłacałby (inaczej niż dziś) budżet centralny – proponuje "Rz" Marek Miros, burmistrz Gołdapi i wiceprezes Związku Miast Polskich (zrzesza 294 gminy).
Nieoficjalnie związek spróbuje przekonać posłów, aby zgłosili projekt jako poselski. – Skierujemy go do parlamentu i rządu – oficjalnie zapowiada Miros.
Subwencja nie starcza
W tym roku płace nauczycieli – jest ich ponad 653 tys. – wzrosły o 7 proc., w projekcie budżetu na przyszły rok zapisano 3,8-proc. wzrost. Pensje wypłacane są z kas samorządów (które dostają na to subwencje). Z wyliczeń resortu wynika, że w tym roku pochłoną one ponad 30,2 mld zł.
Ale wydatki na oświatę to też m.in. utrzymanie budynków, infrastruktury, opłacania dodatkowych zajęć w szkołach. Ile otrzymają na to samorządy? Z danych MEN wynika, że planowana w budżecie subwencja sięgnie w przyszłym roku łącznie 38,7 mld zł (ponad 2,2 mld więcej niż w tym). Według Sławomira Broniarza, prezesa ZNP, subwencja pokrywa 85 – 90 proc. wydatków samorządów na oświatę.