Ograniczenie odpadów na składowiskach, rozwój recyklingu i segregacja u źródła (w naszych domach) to cele przyświecające nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Zgodnie z nią tak właśnie gminy mają organizować system gospodarki odpadami. Z tym że w samorządach, które mają własne składowiska, resztki z naszych domów nadal tam mogą trafiać, a nie do przetworzenia – przynajmniej przez pewien czas.
Co prawda, ustawa określa, że gmina musi zorganizować gospodarkę odpadami tak, by w 2020 r. do recyklingu i ponownego użycia trafiała przynajmniej połowa odpadów ze szkła, metali, papierów i tworzyw sztucznych. Do takiego poziomu samorządy mają dochodzić etapowo. Tak np. w 2013 r. poziom odzysku i recyklingu z takich odpadów ma wynieść 12 proc. Rok później – 14 proc. i z każdym następnym ma on wzrastać.
Samorządy mają też ograniczyć ilość odpadów ulegających biodegradacji (resztki jedzenia, gałęzie, skoszona trwa) kierowanych na składowiska. Od 16 lipca 2013 r. na wysypiska nie powinno trafiać więcej niż 50 proc. masy takich odpadów komunalnych w stosunku do ich masy wytworzonej w 1995 r. Tam, gdzie samorząd nie wypełni tych zobowiązań, wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska (WIOŚ) nałożą kary. Z tym że gminy będą mogły prosić o zawieszenie kary na okres konieczny do podjęcia działań naprawczych. Nie może być on dłuższy niż pięć lat.
Czy to jednak nie będzie pokusą dla gmin posiadających składowiska, by jak najdłużej je eksploatować?
Priorytetem musi być segregacja, odzysk i recykling odpadów, a nie ich składowanie