Wójt, burmistrz lub prezydent miasta musi przeprowadzić przetarg na odbiór odpadów komunalnych na swoim terenie. Tak jest także wówczas, gdy gmina ma własną spółkę komunalną realizującą zadania w tym zakresie. Przy takim stanowisku upiera się Ministerstwo Środowiska. Z tym że jeśli taka gminna spółka przegra walkę o zamówienie, to zostanie zamknięta. A pieniądze publiczne, które zostały w nią zainwestowane, zostaną w dużej części stracone.
Przetarg u sąsiada
Ministerstwo Środowiska nie obawia się jednak aż tak czarnych scenariuszy. Twierdzi, że wymóg przetargów pozwala zachować konkurencję na całym rynku odpadów komunalnych. A gminne spółki mogą działać tak jak firmy prywatne i bez ograniczeń terytorialnych.
– Jeżeli prawo zamówień publicznych nie wyklucza spółki z udziału w przetargach, to komunalna spółka ma prawo w nich uczestniczyć bez względu na siedzibę gminy – przekonuje Paweł Mikusek z Ministerstwa Środowiska.
Ze stanowiska resortu wynika więc, że spółka samorządowa może np. przegrać przetarg u siebie, ale wygrać w innym mieście. W praktyce przeszkodą mogą być inne przepisy, które ograniczają działanie spółki komunalnej do terenu, na którym została powołana.
Maciej Kiełbus, prawnik z kancelarii Dr Krystian Ziemski & Partners, uważa, że stanowisko Ministerstwa Środowiska jest błędne i zaciera różnicę między spółkami komunalnymi a prywatnymi przedsiębiorstwami.