Reklama

Zwierzę można odebrać siłą

W przypadku, gdy życie pupila jest zagrożone, można go odebrać dotychczasowemu właścicielowi przy asyście Policji i bez prowadzenia postępowania administracyjnego – potwierdził w wyroku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie.

Publikacja: 19.08.2014 14:00

Zwierzę można odebrać siłą

Foto: Fotorzepa, Dominik Pisarek

Do urzędu miasta wpłynął wniosek Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami o wydanie decyzji w sprawie czasowego odbioru ośmiu dorosłych psów i dwóch szczeniąt rasy briard czterem właścicielom. Przy czym TOZ lojalnie poinformowało, iż z uwagi na zagrożenie zdrowia i życia zwierząt, już jakiś czas temu, w asyście Policji, odebrało je dotychczasowym właścicielom.

Na biurku prezydenta powiło również zaświadczenie lekarza weterynarii. U czworonogów stwierdzono zły stan odżywienia i utrzymania, złą kondycję fizyczną i psychiczną. Psy były głodzone, a niektóre z nich miały odleżyny i inne zmiany chorobowe. Jedna suka natomiast wymagała natychmiastowej hospitalizacji. Wszelkie informacje, które zawierał dokument, okazały się zgodne z przedstawioną przez Towarzystwo dokumentacją fotograficzną miejsca przetrzymywania zwierząt.

Prezydent stwierdził, że ma wszelkie dane potrzebne do wydania decyzji o czasowym odebraniu psów, jednakże Samorządowe Kolegium Odwoławcze było innego zdania. Uchyliło decyzję urzędnika i przekazało sprawę do ponownego rozpatrzenia, wskazując na konieczność ustalenia, kto tak naprawdę jest właścicielem psów. Zwróciło również uwagę, iż organ nie wystarczająco uzasadnił dlaczego zaszła konieczność odebrania zwierząt w trybie nadzwyczajnym.

Prezydent uzyskał dodatkową opinię lekarsko – weterynaryjną, z której wynikało jednoznacznie, że dalsze pozostawanie psów w miejscu ich wcześniejszego pobytu, stwarzało realne zagrożenie dla ich życia i zdrowia. Organ wystąpił również do Związku Kynologicznego w Polsce z zapytaniem, czy któraś z osób będących stroną postępowania miała zarejestrowaną hodowlę, bądź psy rasy briard. Zwrócił się także do prokuratury rejonowej z prośbą o udzielenie informacji, jakie ustalenia zostały poczynione, w zakresie własności zwierząt.

Organ ustalił, że co prawda, strony postępowania zgodnie orzekły, że są właścicielami zwierząt, jednak żadna z nich nie potrafiła sprecyzować, którego konkretnie czworonoga.

Reklama
Reklama

Z uwagi na fakt, że wszystkie zwierzęta pozostawały pod jednym adresem, a z zebranych akt sprawy wynikało, że wszyscy wspólnie opiekowali się pozostającymi tam psami, prezydent przyjął, że wszyscy wspólnie byli właścicielami zwierząt. Tym samym organ, mógł już bez przeszkód wydać decyzję administracyjną o czasowym odbiorze dziesięciu psów rasy briard.

Urzędnik dopatrzył się znęcania się nad zwierzętami, co zgodnie z ustawą o ochronie nad zwierzętami oznacza zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień zwierzęciu. Jest nim min. utrzymywanie zwierząt w niewłaściwych warunkach bytowania, w tym utrzymywanie ich w stanie rażącego zaniedbania lub niechlujstwa, bądź w pomieszczeniach albo klatkach, uniemożliwiających im zachowanie naturalnej pozycji.

Prezydent podkreślił, że w przypadkach niecierpiących zwłoki, gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu, policjant, strażnik gminny lub upoważniony przedstawiciel organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, odbiera mu zwierzę, zawiadamiając o tym niezwłocznie wójta, celem podjęcia decyzji w przedmiocie odebrania zwierzęcia.

Decyzję zbadało ponownie SKO. Przyznało, że każdy z psów cierpiał fizycznie i psychicznie, a ich męka było ciągła, przy czym właściciel nie uczynił niczego, aby jej zapobiec, mimo monitów ze strony lekarzy weterynarii. Zdaniem Kolegium prezydent stanął w obliczu sytuacji szczególnej - w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia zwierząt. Natomiast sama decyzja jedynie sankcjonowała dokonany w trybie "awaryjnym" odbiór zwierząt.

Właściciele skierowali sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. W skardze podkreślili, że decyzja prezydenta została wydana, aż po dziesięciu miesiącach od odebrania psów, a akcja TOZ była z góry zaplanowana na podstawie fałszywych donosów nieżyczliwych ludzi.

Skarżący wskazali, iż pozostawienie psów w dotychczasowym miejscu nie zagrażało ani ich życiu, ani zdrowiu, bo z każdym chorobowym przypadkiem udawali się po specjalistyczną pomoc do lekarzy weterynarii. Wyjaśnili, że nigdy świadomie nie znęcali się nad zwierzętami, ani nie dopuszczali do sytuacji, w której, by te cierpiały.

Reklama
Reklama

WSA 11 czerwca 2014 roku oddalił skargę. Sąd stwierdził, że dla ustalenia przesłanek czasowego odebrania psów, decydujące znaczenie ma opinia lekarsko – weterynaryjna. Z tej przedstawionej w sprawie wynikało jednoznacznie, że wszystkie psy były w bardzo złym stanie fizycznym i psychicznym. Niektóre z nich miały odleżyny, inne zmiany chorobowe, np. zapalenie zewnętrznych kanałów słuchowych, zanik tkanki mięśniowej, brak podściółki tłuszczowej. Do tego zeznania naocznych świadków potwierdzały w jakich warunkach przebywały zwierzęta. Czworonogi były wygłodniałe, niedożywione i uwiązane na lancach, przez co cierpiały fizyczne i psychiczne katusze.

Zdaniem WSA, taki stan zwierząt sprawia, że zostały spełnione przesłanki do zakwalifikowania działań bądź zaniechań właścicieli w stosunku do nich, jako znęcania się nad zwierzętami. Tym samym zachodził przypadek niecierpiący zwłoki, umożliwiający odebranie zwierzęcia, gdy dalsze pozostawanie u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu (II SA/Kr 449/14).

Wyrok jest nieprawomocny. Przysługuje na niego skarga do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Do urzędu miasta wpłynął wniosek Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami o wydanie decyzji w sprawie czasowego odbioru ośmiu dorosłych psów i dwóch szczeniąt rasy briard czterem właścicielom. Przy czym TOZ lojalnie poinformowało, iż z uwagi na zagrożenie zdrowia i życia zwierząt, już jakiś czas temu, w asyście Policji, odebrało je dotychczasowym właścicielom.

Na biurku prezydenta powiło również zaświadczenie lekarza weterynarii. U czworonogów stwierdzono zły stan odżywienia i utrzymania, złą kondycję fizyczną i psychiczną. Psy były głodzone, a niektóre z nich miały odleżyny i inne zmiany chorobowe. Jedna suka natomiast wymagała natychmiastowej hospitalizacji. Wszelkie informacje, które zawierał dokument, okazały się zgodne z przedstawioną przez Towarzystwo dokumentacją fotograficzną miejsca przetrzymywania zwierząt.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Reklama
Prawo rodzinne
Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok dla konkubentów. Muszą się rozliczyć jak po rozwodzie
Dobra osobiste
Wypadek na A1. Sąd zdecydował ws. pozwów rodziny Sebastiana M.
Prawo pracy
Prawnik ostrzega: nadchodzi rewolucja w traktowaniu samozatrudnionych
Podatki
Skarbówka ostrzega uczniów i studentów przed takim „dorabianiem"
Sądy i trybunały
Wyrok TSUE to nie jest opcja atomowa, ale chaos w sądach i tak spotęguje
Reklama
Reklama