Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach orzekł tak w sprawie, w której mężczyzna domagał się od dyrektora domu muzyki informacji publicznej o organizowanym w siedzibie tej instytucji widowisku. Chciał m.in. dowiedzieć się, czy i w jakiej liczbie bilety uprawniające do wstępu na nie dostępne były w internecie i stacjonarnie w kasach.
Dom muzyki odmówił, powołując się na tajemnicę przedsiębiorcy – jego kontrahenta (a ta zgodnie z prawem ogranicza dostęp do informacji publicznej). Wskazał, że jako podmiot zajmujący się kulturą zawiera umowy, w których mogą się znajdować informacje objęte właśnie takimi klauzulami. I ocenił, że podanie do wiadomości danych dotyczących warunków sprzedaży biletów na ten konkretny koncert naruszyłoby zasadę poufności. Za to zaś instytucji groziłaby kara, a jej kontrahentowi osłabienie pozycji rynkowej.
Na tę decyzję mężczyzna złożył skargę do WSA, uznając, że w sprawie nie wiadomo dokładnie, o jaką i czyją tajemnicę chodzi; nie może być też mowy o kwestii jakiekolwiek poufności. Oczywiste jest bowiem, że jeśli bilety nie trafiłyby do sprzedaży stacjonarnej ani internetowej, to osoby zainteresowane ich kupnem i tak dowiedziałyby się o tym fakcie. Z kolei informacje o tym, ile i jakie wejściówki są jeszcze dostępne, można uzyskać przy ich zakupie, wybierając sobie najbardziej odpowiednie dla nas miejsce. Dom muzyki z kolei ponownie zapewnił, że nie może dzielić się takimi danymi.
Sąd uznał, że skarga mężczyzny jest zasadna, i orzekł, że dyrektor miejskiej instytucji kultury, czyli jednostki samorządu terytorialnego, powinien udzielić informacji, które obejmował wniosek.
WSA wyjaśnił też, że o tajemnicy można mówić wówczas, gdy przedsiębiorca sam podjął wystarczające środki ochronne w celu zachowania poufności newralgicznych informacji, a w tej sprawie nie wiadomo nawet, czyja tajemnica miałaby zostać naruszona. Poza tym ich ujawnienie musiałoby negatywnie wpłynąć na sytuację takiego podmiotu, a w tym przypadku były one dostępne już wcześniej. – Nie bez znaczenia jest to, że pytania dotyczyły koncertu, który już się odbył. Trudne do obrony jest twierdzenie, że czyjejś pozycji rynkowej może zagrozić ujawnienie faktu, że bilety na historyczne już wydarzenie były/nie były dostępne w kasach biletowych/w internecie w określonych dniach – uzasadnił sąd.