Zwolnienia w urzędach pracy. Pomagali bezrobotnym, teraz sami szukają pracy

Urzędy pracy muszą w przyszłym roku zwolnić część swoich pracowników. Może to dotyczyć 1-2 tys. osób

Publikacja: 06.11.2011 09:39

Zwolnienia w urzędach pracy. Pomagali bezrobotnym, teraz sami szukają pracy

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska MS Magda Starowieyska

Powód? Mniej pieniędzy z Funduszu Pracy na aktywną pomoc bezrobotnym.

– Najprawdopodobniej będziemy musieli zwolnić sześć do ośmiu osób, czyli nawet 40 proc. z obecnie pracujących – alarmuje Adam Bolek, wicestarosta powiatu białobrzeskiego (Mazowsze). – To sparaliżuje działanie urzędu pracy, ale niewiele możemy zrobić.

W innych powiatach sytuacja nie jest tak dramatyczna, ale i tak redukcje rzędu 5 – 10 proc. oznaczają, że pracę straci w sumie 1 – 2 tys. osób – wynika z szacunków "Rz".

– W urzędach pracy nie ma przerostu zatrudnienia. Każdy zwolniony oznacza więc, że gorzej będziemy wykonywać swoje zadania – mówi Edmund Stefaniak, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Raciborzu (Śląsk). – Proszę sobie wyobrazić choćby problemy z bieżącym rejestrowaniem i wyrejestrowaniem bezrobotnych. Zakładając, że dziś na jednego pracownika przypada 1000 osób, to po odejściu jednego pozostałym np. dwóm przybywa sporo pracy.

– Mamy osiem pośredników między bezrobotnymi a firmami, czterech doradców zawodowych, trzech specjalistów ds. rozwoju zawodowego i dwóch liderów klubów pracy. To dokładnie tyle, ile wymagają standardy określone przez ustawy. Nie wyobrażam sobie, byśmy mogli zmniejszyć ich liczbę, bo złamiemy prawo – podkreśla Zygmunt Dorf, dyrektor PUP w Kętrzynie (Warmińsko-Mazurskie).

A Lidia Posiadała, zastępca dyrektora PUP w Mrągowie (Warmińsko-Mazurskie), mówi: – Plan minimum to dwie, trzy osoby do zwolnienia, ale niestety może być więcej. Na pewno nie będziemy zwalniać osób na kluczowych stanowiskach.

W powiecie piskim nie zostaną przedłużone umowy na czas określony dla pięciu osób.

W tym roku powiatowe urzędy pracy mają o 70 proc. mniej pieniędzy z Funduszu Pracy na aktywną pomoc bezrobotnym niż w 2010 r. Zamiast 7 mld zł jest to niewiele ponad 3 mld zł w skali kraju. W przyszłym roku będzie podobnie. Mniej pieniędzy w tym roku oznacza, że w przyszłym mniejsze będą dotacje z FP do wynagrodzeń pracowników urzędów pracy (wynoszą one 7 proc. tego typu wydatków poniesionych przez urząd w roku poprzednim). Ale to niejedyna przyczyna kłopotów finansowych. – Część starostów zmniejszyła pulę na wynagrodzenia, gdy urzędy zaczęły korzystać z 7-proc. odpisu (wynagrodzenie w urzędach pracy finansowane są przede wszystkim z budżetów powiatów, dotacje to dodatek – red.) – tłumaczy Czesława Ostrowska, wiceminister pracy odpowiedzialna za rynek pracy. Przyznaje, że zmniejszenie pieniędzy powoduje pewne perturbacje, ale zastrzega: – Nie zmieniliśmy standardów pracy z bezrobotnymi i z firmami, więc zwolnienia nie powinny dotyczyć doradców czy pośredników pracy.

– Jesteśmy w tej komfortowej sytuacji, że nie będziemy musieli zwalniać w przyszłym roku. Posiłkujemy się pieniędzmi unijnymi i projektami innowacyjnymi – zapewnia Tomasz Malczewski, wicedyrektor PUP w Gryficach (Zachodniopomorskie).

Prawo w Polsce
Ping-pong pomiędzy Domańskim a PKW. Czy sprawę pieniędzy dla PiS rozstrzygnie sąd?
Podatki
Ważny wyrok ws. prawa do ulgi przy darowiźnie od najbliższej rodziny
Konsumenci
Obniżka opłat za abonament RTV na 2025 rok. Trzeba zdążyć przed tym terminem
Nieruchomości
Dom zostawiony rodzinie w kraju nie przechodzi na własność. Sąd Najwyższy o zasiedzeniu
W sądzie i w urzędzie
Duże zmiany dla wędkarzy od 1 stycznia. Ile trzeba zapłacić w 2025 na łowiskach Wód Polskich?