W artykule “Sędziowie: Jaki prestiż, takie wynagrodzenie” (“Rz” z 30 stycznia) sędzia Jerzy Ignaczewski przedstawił swoją diagnozę niskich zarobków sędziów w Polsce. Według niego przyczyny takiego stanu są dwie: systemowa i polityczna. Do tej pierwszej zaliczył zbyt dużą liczbę sędziów, wadliwe zarządzanie sądami oraz złą strukturę sądów powszechnych. Drugą jest rola ministra sprawiedliwości, który powinien dysponować odpowiednim zapleczem politycznym oraz mieć poparcie samych sędziów. Autor zaapelował jednocześnie, aby sędziowie powołali nowe stowarzyszenie, które w przeciwieństwie do już istniejących podjęłoby działania na rzecz przezwyciężenia “partykularnej, doraźnej krótkowzroczności”.
Nie sposób podzielić te zapatrywania. Recepta wystawiona przez autora nie może uzdrowić złożonej sytuacji, w jakiej znaleźli się sędziowie. Jerzy Ignaczewski pominął w swoich rozważaniach, że od lat ustawodawca przekazywał sądom nowe obowiązki. Zakres spraw, jakimi się zajmują, jest wyjątkowo szeroki. To z kolei wymagało większej liczby sędziów. Jest prawdą, że w wielu krajach europejskich liczba sędziów jest mniejsza, ale też tamtejsze sądy mają zdecydowanie mniejszy zakres obowiązków. Polscy sędziowie załatwiają rocznie ok. 10 mln spraw, co nie jest typowe dla innych krajów.
Trudno się zgodzić z autorem, że likwidacja sądów apelacyjnych wpłynęłaby korzystnie na sprawność postępowania. Dodać też wypada, że sądy apelacyjne nie są – wbrew jego twierdzeniom – wytworem PRL, albowiem funkcjonowały już w okresie międzywojennym. Dla zawodowej pozycji sędziego nie ma też decydującego znaczenia to, czy minister sprawiedliwości ma większe zaplecze polityczne. Oczywiście dobrze jest, gdy zaplecze takie istnieje, a przy tym rozumie znaczenie wymiaru sprawiedliwości i pozycję sędziego w państwie.
W każdym razie nie można się zgodzić z ogólną tezą, że zmniejszenie liczby sędziów i usprawnienie funkcjonowania samego wymiaru sprawiedliwości bezpośrednio wpłyną na zwiększenie zawodu prestiżu sędziowskiego, a to z kolei przełoży się na zwiększenie zarobków sędziów. Wiele jest w Polsce grup zawodowych, które cieszą się znaczącym prestiżem społecznym, a mimo to ich zarobki nie są optymalne. Przykładem mogą być profesorowie wyższych uczelni, wojskowi czy policjanci.
Nie powinno ulegać wątpliwości, że usprawnienie sądownictwa, a także zwiększenie zarobków sędziów wiązać się musi z istotnymi zmianami ustawodawczymi. Sami sędziowie nie mają żadnego wpływu na takie zmiany. Nie od nich przecież zależy liczba sędziów w Polsce czy struktura sądownictwa i zakres kognicji sądów. W Polsce Ministerstwo Sprawiedliwości sprawuje prawie pełną kontrolę nad sądami powszechnymi, formułuje strukturę budżetu sądownictwa, przydziela środki poszczególnym sądom i nadzoruje ich wydatkowanie. Przykładowo na Litwie Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 21 grudnia 1999 r. orzekł, że niezależność finansowa sądów wymaga, aby rząd utworzył dla nich oddzielny budżet, zamiast przydzielać im fundusze za pośrednictwem ministra sprawiedliwości.