Najmniejsze sądy grodzkie przegrały z ekonomią

Od dziś z mapy administracyjnej znika ponad 50 sądów grodzkich. Chodzi o najmniejsze jednostki, w których orzeka mniej niż dziesięciu sędziów

Publikacja: 01.07.2008 08:50

Zlikwidowane zostaną wydziały grodzkie, których utrzymywanie jest nieopłacalne, m.in. w Mogilnie, Pułtusku, Przasnyszu czy Słupsku (pełna lista patrz DzU z 2008 r. nr 108, poz. 696).

Plany reorganizacyjne były konsultowane z władzami poszczególnych placówek. Na likwidację wydziałów zgodę wyrazili prezesi sądów rejonowych, do których należały. Czasem to nawet oni sami wnosili o likwidację wydziału.

– Tam, gdzie opinia była negatywna, decyzja o likwidacji na razie nie zapadła – tłumaczy „Rz” Tomasz Jaskłowski, zastępca dyrektora Departamentu Organizacyjnego w Ministerstwie Sprawiedliwości. Następne w kolejce do zniesienia są sądy, w których orzeka do 20 sędziów.

Ministerstwo Sprawiedliwości ma kilka argumentów przemawiających za taką decyzją. Po pierwsze – wpływało do nich niewiele spraw. Po drugie – budżet sądu obciążały dodatki funkcyjne (np. przewodniczącego wydziału czy kierownika sekretariatu). Po trzecie – raz na cztery lata trzeba było kontrolować pracę takiego wydziału (wizytator, inspektor do spraw biurowości). Po czwarte – potrzebne były oddzielne ewidencje (repertoria i wykazy). Za każdym z tych argumentów stoją pieniądze.

– Wszystkie sprawy prowadzone dziś przez sędziów z wydziałów grodzkich trafią za nimi do odpowiednich wydziałów: karnego i cywilnego – zapewnia „Rz” Krzysztof Petryna z MS. Dla stron i obywateli wszystko pozostanie, jak było. Nie będzie utrudnień z dotarciem do siedziby sądu, bo ta się nie zmieni.

Resort zapewnia, że chodzi o obniżenie kosztów i usprawnienia organizacyjne. Reforma polegająca na likwidacji sądów dopiero nas czeka. Docelowo ma objąć najmniejsze sądy w kraju (w których orzeka od jednego do dziesięciu sędziów), a takich jest ponad 100. Resort liczy, że uda się ją sukcesywnie i sprawnie przeprowadzić w połowie 2009 r. wraz ze zmianą właściwości sądów.

Temat likwidacji czy reformy organizacyjnej małych sądów powraca przy każdej nowej ekipie rządzącej. Jedni ministrowie opowiadają się za dużymi ośrodkami, inni wolą niewielkie sądy. Kilka lat temu reformę przygotowywał Krzysztof Józefowicz, ówczesny wiceminister sprawiedliwości, a dziś prezes Sądu Okręgowego w Poznaniu.

– Większość małych sądów pracuje bardzo dobrze – przyznaje Józefowicz. – Kiedy jednak zdarzy się np. dłuższa choroba sędziego czy urlop macierzyński, praca takiej jednostki może zostać sparaliżowana. Prezes nie może bowiem przenosić sędziów bez ich zgody.

Józefowicz opowiada się więc za reformą, tyle że na innych zasadach: większe sądy rejonowe z wieloma wydziałami zamiejscowymi. Wówczas sądy byłyby blisko obywatela i udałoby się też zaoszczędzić.

Argumenty ministerstwa o lepszym zarządzaniu nie przekonują sędziów orzekających w najmniejszych sądach.

– To nie przypadek, że MS chce reformować sądy rejonowe. To sędziowie w nich orzekający mają odwagę głośno domagać się swoich praw i podwyżek – podkreśla sędzia Alicja Zacharska z jednego z warszawskich sądów rejonowych. Zdaniem innych najpierw ograniczy się administrację, a potem zlikwiduje cały sąd.

Dziś w kraju mamy 319 sądów rejonowych. W 14 z nich orzeka do pięciu sędziów, a w 96 – do dziesięciu.

Rozumiem, że sądy czy wydziały, do których wpływa niewiele spraw, są mało ekonomiczne.

I być może rzeczywiście wiele z nich należy znieść. Martwi mnie jednak brak ciągłości w zmienianiu mapy organizacyjnej sądownictwa powszechnego. Sądy muszą być blisko ludzi.

Potrzebne są więc i te duże, i te małe. Tymczasem jedni ministrowie twierdzą, że najlepsze i najsprawniejsze są małe sądy, i dzielą molochy na mniejsze. Potem przychodzą następni i dowodzą, że mniejsze są nieekonomiczne i trzeba je likwidować czy reformować.

W efekcie zamiast oszczędności powstają nadmierne wydatki. Uważam, że decyzja w sprawie znoszenia czy tworzenia nowych sądów nie powinna należeć do ministra sprawiedliwości.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

Zlikwidowane zostaną wydziały grodzkie, których utrzymywanie jest nieopłacalne, m.in. w Mogilnie, Pułtusku, Przasnyszu czy Słupsku (pełna lista patrz DzU z 2008 r. nr 108, poz. 696).

Plany reorganizacyjne były konsultowane z władzami poszczególnych placówek. Na likwidację wydziałów zgodę wyrazili prezesi sądów rejonowych, do których należały. Czasem to nawet oni sami wnosili o likwidację wydziału.

Pozostało 90% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Edukacja i wychowanie
Jedna lekcja religii w szkołach, dwie w przedszkolach i grupy międzyszkolne. Jest projekt zmian
Prawo dla Ciebie
Nowy obowiązek dla właścicieli psów i kotów. Znamy szacowany koszt
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw