W zeszłym roku w ETPCz zarejestrowano 4385 spraw przeciwko Polsce (a od 1993 r., tj. od kiedy Polska podlega konwencji o ochronie praw człowieka, ponad 32 tys.), ale wiele więcej skarg w ogóle nie zostało zarejestrowanych. Zwykle nie spełniają podstawowych warunków formalnych. Nie są np. złożone w ciągu pół roku od wydania zaskarżonej decyzji (orzeczenia) bądź skarżący nie wyczerpał drogi sądowej. Z tych zarejestrowanych jedynie co dziesiąta polska sprawa trafia przed oblicze strasburskiej Temidy.
Dlatego Krajowa Rada Radców Prawnych z Fundacją Helsińską uruchamiają program "Radcowie prawni jako pełnomocnicy skarżących przed ETPCz". Mec. Maciej Bobrowicz, prezes KRRP, powiedział w trakcie wczorajszej konferencji temu poświęconej, że każdy z 26 tys. radców ma przejść obowiązkowe (i niedrogie) przeszkolenie dotyczące składania skarg do Strasburga i prowadzenia tam sprawy. Ma być też wydany podręcznik, swego rodzaju ściągawka. Dzięki temu efektywność skarg z Polski mogłaby wzrosnąć.
Zaangażowanie radców jest tym ważniejsze, że Strasburg rozstrzyga nie tylko takie kwestie jak wolność wypowiedzi, prasy, przewlekłość procesów, ale i sprawy majątkowe, a nawet gospodarcze – wskazał dr Adam Bodnar, szef prawników FH.
Mec. Magda Krzyżanowska-Mierzewska, prawnik w Kancelarii ETPCz, wylała kubeł zimnej wody na tych, którzy liczą na masowe naprawianie polskich wyroków w Strasburgu.
–[b] Nie jest to kolejna instancja sądowa dla wszystkich tych, którzy zanim jeszcze polski sąd uzasadni wyrok, straszą Strasburgiem. Trybunał służy eliminowaniu krajowych przepisów, które naruszają prawa człowieka. Nie ma "dokopywać" państwu, ale pomagać mu w usuwaniu nieprawidłowości.[/b] Choć złożenie skargi indywidualnej do Strasburga wydaje się proste i łatwo dostępne, zwykle potrzebna jest profesjonalna pomoc. Tymczasem tylko przy składaniu 7 proc. skarg z Polski biorą oni udział – w innych krajach ponad połowę piszą prawnicy.