Rozprawy nie powinny się zamieniać w studio

Podczas medialnych procesów, jak pierwsza sprawa wyborcza o spot „Kolesie”, sale sądowe przypominają plan filmowy. Czy jesteśmy na to skazani?

Aktualizacja: 28.04.2009 08:06 Publikacja: 28.04.2009 04:32

Rozprawy nie powinny się zamieniać w studio

Foto: Fotorzepa, Tom Tomasz Jodłowski

Czwartkowa rozprawa przed warszawskim Sądem Okręgowym została przygotowana na najazd mediów. Wyznaczono ją w największej sali wydziału, byli też strażnicy sądowi. Ale chwilami przypominała raczej bazarek niż sąd.

Młoda sędzia (delegowana z sądu rejonowego) kilka razy uciszała wszystkich dziennikarzy, a nawet groziła wyproszeniem z sali, choć zamieszanie robiły media elektroniczne i fotoreporterzy.

[srodtytul]Jak na bazarze[/srodtytul]

– Tłum na sali rozpraw, publiczność zmieszana z dziennikarzami, na mniejszych salach wręcz napierający na pełnomocników, utrudnia im pracę, wyłuszczenie argumentacji, nawiązanie z sędzią kontaktu. To są zwykle zaniedbania prezesa sądu. Dysponuje on przecież potężną administracją, która może zapewnić porządek na sali – wskazuje mec. Piotr Rogowski, pełnomocnik w wielu prasowych i wyborczych sprawach. – Sędzia, wchodząc na salę, powinien mieć zapewniony porządek, by skoncentrować się tylko na prowadzeniu rozprawy, na jej meritum.

Od strony prawnej sprawa wyborcza niczym (poza szybkością) nie różni się od zwykłego procesu cywilnego.

Z perspektywy technicznej zachowanie mediów elektronicznych można jednak próbować zrozumieć: kamera telewizyjna czy fotograficzna musi widzieć, co się dzieje, a tu jeden reporter czy kamerzysta wysuwa się przed innego. Mikrofon z kolei najlepiej umieścić tuż przy adwokacie czy sędzi. Nic dziwnego, że środek sali to kłębowisko kabli, kamer i zwarty szereg operatorów. Czy tak musi być?

– [b]To w zasadzie tendencja europejska, musimy się liczyć z podobnymi scenami na sali rozpraw.[/b] Nic jednak na żywioł, gdyż może to rozpraszać sędziego, ale także strony, pełnomocników – wskazuje Teresa Romer, sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, była prezes Stowarzyszenia Sędziów Iustitia. – Sędzia musi pamiętać, że jest gospodarzem, że rządzi na sali rozpraw. Tego obowiązku nikt z niego nie zdejmie, i z uprawnień dyscyplinujących powinien korzystać. To jednak wymaga umiejętności.

[srodtytul]Zabrakło młotka[/srodtytul]

– Sędziowie mają świadomość niedostatków – wskazuje sędzia Romer. – W niektórych sądach już są szkolenia, jak sobie radzić z mediami na sali. Powinny one objąć zarówno starszych, jak i młodszych sędziów, nigdy bowiem nie wiadomo, czy nawet prosta sprawa nie okaże się medialna.

[b]Sędzia ma wiele uprawnień do dyscyplinowania uczestników rozpraw, a zwłaszcza publiczności, do której zalicza się też media.[/b] Wyraża zgodę na nagrywanie, robienie zdjęć oraz wydaje zarządzenia porządkowe, a w razie niezastosowania się uruchamia policję sądową.

Pewne obowiązki ma także administracja sądowa. Zgodnie z § 10 regulaminu urzędowania sądów powszechnych część sali rozpraw przeznaczona dla publiczności powinna być oddzielona od części, w której jest stół sędziowski oraz miejsca dla uczestniczących w rozprawie. Krótko mówiąc, powinna być barierka. W SO są sale z barierkami, ale w tej, w której toczyła się sprawa wyborcza PO – PiS, jej nie ma.

Całkiem niedawno sędziowie dostali dodatkowe (i chyba raczej tylko widowiskowe) uprawnienie: otóż [link=http://www.rp.pl/artykul/81105,148441_Krotka_historia_sedziowskiego_mlotka.html]w celu przywrócenia porządku na sali rozpraw mogą używać młotka[/link]. Pytanie tylko, czy sędzia go ma i zechce z niego korzystać.

[ramka][b]Komentuje Jerzy Naumann, prezes Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Adwokatury[/b]

Obecność mediów podczas rozprawy to niewątpliwa wartość, ale sala sądowa służy przede wszystkim wymierzaniu sprawiedliwości w poważnej, a może nawet podniosłej atmosferze. Niestety, coraz częściej przebieg tzw. głośnych spraw podporządkowany jest ułatwieniu pracy mediów elektronicznych.

Obawiam się, że gdy sala rozpraw zamienia się w rodzaj studia, to także wyroki i uzasadnienie sędziego mogą być odbierane przez opinię publiczną jako efekt kolejnej debaty, a nie wyrok. Sędziowie nie powinni do tego dopuszczać. To obowiązek orzekających na sali, gdyż gdyby to robił prezes sądu czy przewodniczący wydziału, to wrażenie byłoby jeszcze gorsze – że może wpływa na przebieg procesu.[/ramka]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=m.domagalski@rp.pl]m.domagalski@rp.pl[/mail][/i]

Czwartkowa rozprawa przed warszawskim Sądem Okręgowym została przygotowana na najazd mediów. Wyznaczono ją w największej sali wydziału, byli też strażnicy sądowi. Ale chwilami przypominała raczej bazarek niż sąd.

Młoda sędzia (delegowana z sądu rejonowego) kilka razy uciszała wszystkich dziennikarzy, a nawet groziła wyproszeniem z sali, choć zamieszanie robiły media elektroniczne i fotoreporterzy.

Pozostało 91% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów