Sędziowie TK chcą ograniczyć napływ pytań prawnych od sądów. Proponują wprowadzenie tzw. przedsądu, czyli wstępnego rozpoznania. Metoda ta sprawdza się np. przy skardze konstytucyjnej.
– To faza wstępna dyskusji. Sędziowie myślą, co zrobić także w ramach już istniejącej procedury – mówi Katarzyna Sokolewicz-Hirszel, rzeczniczka TK.
Sędziowie (oraz ich asystenci) na ten temat nie chcą się oficjalnie wypowiadać. Boją się oskarżeń o blokowanie zadawania pytań prawnych przez sądy. Art. 193 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=806BAB86993DF7E9807B91F81BF09411?id=77990]konstytucji[/link] nie określa dokładnie, kiedy można zgłosić pytanie. Stwierdza jedynie, że jest to dopuszczalne, gdy od odpowiedzi na pytanie prawne zależy rozstrzygnięcie sprawy toczącej się przed sądem. [b]Sędziowie TK przypominają, że Sąd Najwyższy może selekcjonować sprawy, w których orzeka, i uwzględniać głównie te, w których występują istotne zagadnienia prawne.[/b]
– Nie jesteśmy leniwi. Pytań prawnych jest dużo i niektóre są formułowane zupełnie bez sensu – mówią zgodnie sędziowie TK. Podkreślają, że pytanie prawne powinno być wyjątkiem. – Przecież sędziowie są związani ustawami i mogą bezpośrednio stosować konstytucję – oceniają.
Czarę goryczy przelało pytanie sądu z Łodzi w sprawie pijanego rowerzysty ([b]sygn. P 24/09[/b]). Sąd pyta, czy art. 42 i 43 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=200DF2CC438B62F7FC4B0FBB1998CD63?id=74999]kodeksu karnego [/link]przewidujące zakaz prowadzenia pojazdów i obowiązek zwrotu prawa jazdy nie naruszają konstytucyjnej wolności poruszania się po terytorium kraju.