Wypada zacząć od wyrazów szacunku dla sędzi Lidii Jedynak, która mierzyła się z obszernym materiałem dowodowym w procesie ws. afery Amber Gold. Po trzyipółletnim procesie sąd skazał oskarżonych na kilkunastoletnie wyroki, zastosował też środki karne, ale nie to jest tu niezwykłe, lecz czas, jaki sąd musiał poświęcić na przygotowanie i odczytanie orzeczenia: pięć miesięcy czytania, po kilka dni w tygodniu. Ponad 30 tomów akt do odczytania. Czy ten heroizm, do którego zmuszona była sędzia Jedynak, naprawdę był nam potrzebny?
Temat nie jest bynajmniej nowy. Jeszcze w 2015 roku alarmował rzecznik praw obywatelskich, gdy się okazało, że szczeciński sąd rejonowy w pewnej sprawie sporządził wyrok z uzasadnieniem liczącym 1200 stron. Niektórzy pamiętają może epopeję z głośnym procesem gen. Wojciecha Jaruzelskiego i innych oskarżonych o masakrę robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku. Do przesłuchania setki żyjących pokrzywdzonych w tamtych wydarzeniach, dziesiątki tomów akt i wieloletnie postępowanie, które kiedyś – najlepiej jeszcze za życia podsądnych (a bywają wiekowi, co znaczy, że mogą uczestniczyć w rozprawie tylko przez krótki czas) – trzeba zakończyć wyrokiem, i jakoś go uzasadnić, w sposób możliwy do logicznego opanowania.
Czytaj także: Oszustów niestety nie zabraknie - Marek Kobylański o aferze Amber Gold
Ale przecież uzasadnienie wyroku przez sąd pierwszej instancji to dopiero początek. Teraz bowiem niezadowolone z niego strony mają... 14 dni na wniesienie apelacji. Z tego miejsca pragnę złożyć wyrazy współczucia prokuratorom i obrońcom nieprawomocnie skazanych twórców Amber Gold, którzy przez ten czas muszą nie tylko przeczytać ze zrozumieniem 9 tysięcy stron uzasadnienia, ale jeszcze przekonująco wskazać, co w nim kwestionują i dlaczego. I tak gorący kartofel trafi za chwilę w ręce sądu apelacyjnego.
Sąd w sprawie Amber Gold – i wielu innych wielowątkowych, z setkami tomów akt – korzystał z możliwości wydłużenia terminu na sporządzenie uzasadnienia. Prokurator czy obrońca, jeśli tylko popadnie w zwłokę z apelacją, nie może liczyć na nic innego jak tylko na jej odrzucenie. Sprawy takie jak Amber Gold pokazują, jak rażąco jest to niesprawiedliwe.