Podczas ostatniego posiedzenia KRS debatowała nad pismem prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie. Pisze w nim o trudnościach, jakie przysparzają zakupy dokonywane centralnie. Kłopot z przetargami w niejednym sądzie sprawia, że jest problem z komputerami, tonerami czy materiałami biurowymi. O trudnościach od dawna mówią też inni prezesi. Rada poczeka na ich informacje i zabierze oficjalnie głos.
Wielu z prezesów niekoniecznie chce całkowitej rezygnacji z centralnych zakupów.
– Zostawmy im przetargi na prąd, usługi telefoniczne, czyli te, które można załatwić centralnie. Reszta powinna wrócić do sądów. One lokalnie będą wybierać dostawców i podpisywać umowy – mówi „Rz" jeden z sędziów.
Ministerstwo Sprawiedliwości na razie nie myśli o reformowaniu sposobu zakupów. Jego zdaniem liczą się oszczędności. Te obliczyło prawie na 100 mln zł (według średnich cen towarów i usług).
Centrum powstało w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie. Zanim do tego doszło, zakupy przeprowadzały zwykle niezależnie sądy, a jednorazowo w wybranych kategoriach odbywały się centralnie, po zebraniu zapotrzebowania przez konkretną jednostkę. Takimi pojedynczymi zakupami zajmowały się wyspecjalizowane komórki funkcjonujące w każdym z sądów.