Adam Bodnar: Orzekający w sprawie Barskiego próbowali zafałszować rzeczywistość

Rozliczenia muszą być gruntowne. Ważne jest, aby nadać jednolity rytm w tych sprawach, które miały miejsce w latach 2016–2023 w sądownictwie – mówi "Rzeczpospolitej" prof. Adam Bodnar, minister sprawiedliwości.

Publikacja: 10.10.2024 04:41

Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar

Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar

Foto: PAP/Paweł Supernak

Panie ministrze, zapytam na początek o ostatnie rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego w sprawie „sędziego od pendrive’ów”. W pewnym kontekście to pytanie zadaję, ponieważ wyrok wydał skład tzw. neosędziowski. Jak pan ocenia ten wyrok?

Dążę do tego, aby wyroki w tak poważnych sprawach były wydawane przez sędziów, którzy nie mają wad w powołaniu do SN. Tym bardziej że mieliśmy już wcześniej przypadki, gdzie wyroki wydawane w wątpliwych składach były później kwestionowane przez strony. Teraz, kiedy mamy sprawę, która jest społecznie istotna i dość oczywista pod względem okoliczności, wadliwy skład orzekający otwiera perspektywę, że osoba ta może zaskarżyć rozstrzygnięcie np. do Trybunału w Strasburgu. W ten sposób cała idea wymierzania sprawiedliwości może zostać podważona.

Pozostało jeszcze 97% artykułu

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Prawo rodzinne
Nie trzeba mieć zgody drugiego małżonka na swoje wydatki
Prawo drogowe
Nowy znak drogowy i zmiany w oznakowaniu przejść dla pieszych. Co muszą wiedzieć kierowcy?
Prawo rodzinne
Postępowiec czy „pantoflarz”? Mąż z nazwiskiem żony poza statystyką
Praca, Emerytury i renty
Duże zmiany w wypłatach 800 plus w czerwcu. Od lipca nowy termin
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Praca, Emerytury i renty
Ranking najbardziej poważanych zawodów. Adwokat i sędzia zaliczyli spadek