Sędzia Piotr Schab: Nie warto straszyć mnie rozliczeniami

Ja prawa nie złamałem. Przestrzegam go – mówi „Rz” sędzia Piotr Schab, zawieszony prezes SA w Warszawie i rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych.

Aktualizacja: 01.02.2024 12:21 Publikacja: 01.02.2024 03:00

Piotr Schab

Piotr Schab

Foto: tv.rp.pl

Kto jest dziś prezesem Sądu Apelacyjnego w Warszawie?

Piotr Schab.

Zawieszony w obowiązkach…

Zawieszenie nie stanowi usunięcia prezesa czy pozbawienia go stanowiska. Jest specyficznym elementem procedury, która ma na celu doprowadzenie do odwołania prezesa sądu z inicjatywy ministra sprawiedliwości. Ten powinien w takiej sytuacji objawić swój zamiar zawieszenia kolegium Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Ono podejmuje uchwałę, opiniując stanowisko ministra. Po negatywnej opinii, tak jak było w mojej sytuacji, wypowiedzieć się powinna Krajowa Rada Sądownictwa, podejmując uchwałę większością 2/3 głosujących. Niewyrażenie przez KRS zgody na odwołanie zamyka procedurę. Minister, występując do kolegium z wnioskiem o zajęcie stanowiska w przedmiocie odwołania prezesa sądu, może zawiesić go w czynnościach. To jednak nie oznacza pozbawienia prezesa stanowiska.

Czyli sytuacja jest prosta.

Nie do końca. To, że prezes w tym czasie nie wykonuje swoich administracyjnych czynności, jest rzeczą głęboko dyskusyjną. Są rozbieżne interpretacje w tej sprawie. Według jednej z nich zawieszenie ustaje z chwilą powzięcia negatywnej opinii kolegium. Tak jest w moim przypadku.

Czyli wobec negatywnej opinii kolegium wykonuje pan nadal czynności prezesa?

Nie wykonuję ich. Zakończyłem urlop.

Czytaj więcej

Są nowi rzecznicy dyscyplinarni. Przejmą sprawy od Schaba, Radzika i Lasoty

Pięćdziesięciu dwóch sędziów SA w Warszawie podpisało list, w którym stawia panu poważne zarzuty. Lekceważenia ich głosu, przeciążenia pracą, szykan i zapaści organizacyjnej sądu. Jak pan traktuje ten list?

Orzeczników w sądzie jest sumie 117 łącznie z sędziami delegowanymi. Tak więc list podpisała mniejszość. Z informacji przekazywanych kierownictwu SA wynika, że w celu gromadzenia podpisów wywierano na sędziów ogromną presję, uciekano się wręcz do nagonki, zmierzającej do uzyskania jak największej liczby podpisów. Kierownictwo sądu zweryfikowało precyzyjnie argumentację z pisma. Naszą odpowiedź zamieszczono na stronie internetowej sądu. Jest bardzo obszerna i krytyczna. Wykazujemy jaskrawą nieprawdziwość przytoczonych stanowisk niebudzącymi wątpliwości danymi statystycznymi. Publiczne wyrażenie „braku zaufania” pewnej grupy sędziów wobec mnie poparte więc zostało fałszywą argumentacją, stanowiącą proste w gruncie rzeczy uzasadnienie przyjętej z góry tezy, o której twierdzę z przekonaniem, że ma jednoznaczną genezę.

Sędziowie podpisani pod listem kłamią?

Kłamstwo to mocne słowo. Powiedzmy: posługują się nieprawdą. Kłamstwo to określenie, które zawiera konotację osobistą. Ja nie będę się do tego posuwał. To pismo zawiera informacje ewidentnie nieprawdziwe, co zweryfikowano na podstawie danych statystycznych sądu, co dokumentujemy w odpowiedzi opublikowanej na stronie internetowej naszego sądu. W ciągu ostatnich lat nie ma mowy o przeciążeniu pracą sędziów SA w Warszawie. To, co nazwano dezorganizacją pracy, powinno zaś zostać spuentowane istotnym wzrostem, gdy chodzi o wyniki statystyczne we wszystkich pionach, przy bardzo trudnej sytuacji kadrowej, która mimo naszych usilnych starań jedynie w pewnym zakresie pozwoliła poprawić obsadę orzeczników w sądzie. Poprawiliśmy warunki pracy kadry urzędniczej i asystenckiej. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że zespolenie czasowe i sytuacyjne inicjatywy sędziów z działaniami Ministerstwa Sprawiedliwości musi prowadzić do konkluzji, iż mamy skoordynowany atak polityczny na kierownictwo SA w Warszawie.

A kiedy sędziowie piszą o szykanach?

Sąd nie jest prywatnym klubem dyskusyjnym grupy sędziów. Nikogo rzecz jasna nie szykanowano. Jeżeli sędziowie sygnujący ten list powołują się na rzekome wystąpienie okoliczności mogących wpływać na niezawisłe pełnienie przez nich służby, to jest to fałsz. Z punktu widzenia etyki sędziowskiej sięganie do argumentacji tej treści, będącej intencjonalną nieprawdą, jest całkowicie niedopuszczalne. Jeżeli sędziowie łączą moją aktywność zawodową jako prezesa SA w Warszawie z czynnościami rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych, to proszę o wskazanie konkretnych faktów, dla których sędziowie mieliby być, jak to twierdzą, „szykanowani”. Owszem, zdarzyło mi się skierować jako prezesowi sądu prośbę o podjęcie wstępnych czynności wyjaśniających w odniesieniu do sędziów, którzy odmówili pracy orzeczniczej z innymi sędziami. Wykonywałem swe obowiązki, mając na uwadze zapewnienie spójności funkcjonowania sądu. Tak, wnosiłem o przeprowadzenie wstępnych czynności wyjaśniających. Ale jeżeli mamy podtrzymywać narrację, iż są to szykany, musimy zmierzyć się z faktem następującym: teza, iż przeciwdziałanie zupełnej destrukcji pracy orzeczniczej stanowiło „szykany”, to obrona swawoli, obrona anarchii, do czego jako prezesowi Sądu Apelacyjnego w Warszawie nie wolno mi było dopuścić. Sędzia podlega ustawom. Jeżeli sam chce sobie pisać ustawy w imię wierności politycznym poglądom – niech to robi, gdy przejdzie w stan spoczynku.

Sąd Apelacyjny w Warszawie pod pana kierownictwem działał sprawnie?

Tak. Na tyle, na ile pozwalały bardzo trudne uwarunkowania głównie kadrowe: orzecznicze i urzędnicze.

Kto jest rzecznikiem dyscyplinarnym sędziów sądów powszechnych?

Piotr Schab.

Czytaj więcej

"Rzecznikowi należy się szacunek". Piotr Schab żali się na Sąd Najwyższy

Jaki jest wobec tego status nowych rzeczników powołanych przez ministra sprawiedliwości?

Rzecznicy ministra sprawiedliwości zgodnie z ustawą mogą zostać powołani do prowadzenia konkretnych, określonych spraw. Status jednego z sędziów powołanych na rzecznika MS nie jest do końca wyjaśniony. Zdaje się, że jest to sędzia w stanie spoczynku. W tej kwestii są wątpliwości prawne. Powstaje pytanie, czy sędzia w stanie spoczynku może pełnić tę funkcję. Co znamienne, rzecznicy ci otrzymali, chyba w wiodącym zakresie, polecenie ministerialne prowadzenia spraw, których już rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych nie prowadzi, ponieważ są to sprawy skierowane do sądu wraz z wnioskami o przeprowadzenie rozprawy dyscyplinarnej. W takim układzie okoliczności mamy do czynienia z ewidentnym nieporozumieniem w sformułowaniu „prowadzenie sprawy”, o którym mowa w art. 112 b § 2 prawa o ustroju sądów powszechnych. Powstaje więc pytanie: co ma stanowić sedno działania ministerialnego rzecznika dyscyplinarnego? Mamy tutaj do czynienia z jakąś ofensywą medialną tych rzeczników. Jeden z nich oznajmił, że ma trzykrotnie większe doświadczenie orzecznicze i życiowe niż wszyscy rzecznicy razem wzięci. Orzekam 27 lat w najtrudniejszych sprawach karnych w kraju, więc 3 x 27 to jest 81. Ja nie wiem, czy pan sędzia ma 81 lat doświadczenia... zakładam, że jednak nie. Wyrażam zatem stanowisko, że megalomania nie jest właściwym źródłem motywacji do pełnienia jakiejkolwiek funkcji publicznej. Usłyszeliśmy również, że zdaniem pana sędziego ustawa stanowiąca element polskiego porządku prawnego i określona publicznie w sposób, który uważam za obraźliwy dla ustawodawcy, nie obowiązuje, dlatego nie należy respektować jej zapisów. To nie jest i nie będzie mój wzorzec postępowania.

Liczy się pan z tym, że zostanie rozliczony przez tych nowych rzeczników MS?

Od początku swojej drogi zawodowej, która rozpoczęła się w 1996 r., liczę się permanentnie z tym, że będę rozliczany. Byłem zresztą rozliczany w okolicznościach, o których zapewne przyjdzie mi sporo napisać. Nie warto próbować straszyć mnie rozliczeniami. Ja prawa nie złamałem. Przestrzegam go.

Jak pan ocenia projekt zmian w KRS autorstwa Ministerstwa Sprawiedliwości?

Jest całkowicie niekonstytucyjny. Opiera się na segregowaniu sędziów wedle kryterium powołania na urząd w procedurze prowadzonej na podstawie uprzednio obowiązujących przepisów, notabene niekonstytucyjnych, gdy chodzi o kadencyjność członków KRS – co pragnę podkreślić – oraz tych, którzy zostali powołani w procedurze uwzględniającej zmiany wprowadzone ustawą grudniową z 2017 r.

A widzi pan w ogóle jakąś szansę na wyjście z tej skomplikowanej sytuacji? Bo przecież nie możemy zapominać, że sądy są dla ludzi, dla obywatela.

No właśnie, sądy są dla obywatela i dla państwa.

Dostrzega pan płaszczyznę dyskusji w tych sprawach?

Tak. Szacunek dla ustawodawstwa, szacunek dla konstytucji.

Kto jest dziś prezesem Sądu Apelacyjnego w Warszawie?

Piotr Schab.

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Droga konieczna dla wygody sąsiada? Ważny wyrok SN ws. służebności
Sądy i trybunały
Emilia Szmydt: Czuję się trochę sparaliżowana i przerażona
Zawody prawnicze
Szef palestry pisze do Bodnara o poważnym problemie dla adwokatów i obywateli
Sądy i trybunały
Jest opinia Komisji Weneckiej ws. jednego z kluczowych projektów resortu Bodnara
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Prawo dla Ciebie
Jest wniosek o Trybunał Stanu dla szefa KRRiT Macieja Świrskiego