- W 2019 r. od mec. Romana Giertycha dowiedziałem się, że byłem inwigilowany za pomocą ofensywnego systemu Pegasus od 2016 do 2019 r. - powiedział Onetowi były sędzia Wojciech Łączewski. - Nie zawiadomiłem o tym prokuratury, bo — powiedzmy sobie szczerze — kto wtedy rządził? Także w prokuraturze? PiS i ludzie Zbigniewa Ziobry, więc takie zawiadomienie nic by nie dało - dodaje. Wojciech Łączewski.
- Zasada działania tych systemów była i jest taka sama. Nie tylko pozwalają przełamywać zabezpieczenia na urządzeniach także osób prywatnych, ale dają też możliwość wgrywania w te urządzenia treści, których nigdy na nich nie było. Słowem, jest to cyberbroń ostatecznego rażenia, której politycy nigdy nie powinni dostawać do zabawy. A tak to w Polsce wyglądało — podkreśla były sędzia.