Trybunał Konstytucyjny miał w środę podjąć decyzję w sprawie swojego pełnego składu. Dziś to minimum 11 sędziów, którym trudno się zebrać – z powodu kwestionowania statusu Julii Przyłębskiej przez szóstkę członków TK. Wniosek złożył premier Mateusz Morawiecki w czerwcu 2023 r. W środę TK przełożył jednak rozprawę. Powód? Brak reprezentanta Sejmu, nie dotarło też do TK stanowisko Sejmu w tej sprawie przyjęte przed tygodniem (było negatywne).
Poddana walka
Tymczasem 17 lipca do Trybunału Sprawiedliwości UE wpłynęła skarga Komisji Europejskiej przeciwko Polsce dotycząca orzecznictwa i legitymacji do orzekania Trybunału Konstytucyjnego. Zdaniem Brukseli, wykładnia konstytucji dokonana przez TK w dwóch wyrokach – z 14 lipca i z 7 października 2021 r. – narusza zobowiązania Polski wynikające z art. 19 ust. 1 akapit drugi TUE, jak też w oczywisty sposób odrzuca ogólne zasady autonomii, pierwszeństwa, skuteczności i jednolitego stosowania prawa unijnego oraz wiążący skutek orzeczeń TSUE.
Czytaj więcej
To, co chce zrobić pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego, to już nawet nie prawna ekwilibrysty...
Komisja wniosła o stwierdzenie, że Polska uchybiła zobowiązaniom, ponieważ TK nie spełnia wymogów niezawisłego i bezstronnego sądu.
W środę na krajowym podwórku mieliśmy się uporać z pełnym składem TK. Przewodniczący (pięcioosobowego składu) Bartłomiej Sochański musiał jednak przerwać rozprawę. Do TK nie wpłynęło bowiem jeszcze stanowisko Sejmu w sprawie wniosku szefa rządu, a na posiedzenie nie stawił się żaden przedstawiciel tego organu. Obecni byli jedynie przedstawiciele rządu i prokuratora generalnego.