Sprawa dotyczyła kobiety zatrzymanej w grudniu 2016 r. pod zarzutem kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, pranie pieniędzy oraz unikanie podatków na kwoty idące w dziesiątki milionów złotych. W areszcie spędziła łącznie dwa i pół roku. Władze polskie uzasadniały to dużym prawdopodobieństwem popełnienia przestępstwa, a także wskazywały, że skarżąca pomogła części swoich wspólników uciec z kraju, starała się też wpływać na świadków wysyłając tajne wiadomości z aresztu – istniała więc realna groźba wpływania na śledztwo i mataczenia.

Kobieta nie odwoływała się od pierwszych postanowień o przedłużeniu aresztu, później jej obrońca wnioskował o zwolnienie jej za wysoką kaucją, ale bezskutecznie. Dopiero od maja 2018 r. zaczął on zaskarżać kolejne decyzje o przedłużeniu aresztu – łącznie było ich pięć. Zwykle czas rozpatrywania odwołania mieścił się w przedziale od 9 do 16 dni, ale w jednym wypadku termin ten wyniósł 28 dni.

Czytaj więcej

Polska zapłaci za zbyt długi areszt przed procesem

Kobieta wniosła do ETPC skargę (nr 52089/18), zarzucają Polsce naruszenie art. 5 par. 3 i 4 Europejskiej konwencji praw człowieka. W odniesieniu do par. 3 Trybunał uznał, że czas trwania aresztowania był uzasadniony złożonością sprawy. Podobnie w przypadku odwołań od decyzji przedłużających – zdaniem składu orzekające rozpatrzenie ich w terminie do 16 dni nie naruszało Konwencji. Jednak już 28 dni to za dużo – dlatego ETPC zasądził na rzecz skarżącej 1600 euro zadośćuczynienia (domagała się 50 tys. euro oraz ponad 700 tys. zł, gdyż w czasie gdy przebywała w areszcie wyburzono należący do niej budynek – ale Trybunał nie dopatrzył się tu związku z naruszeniem.)