Skupia się pani w Ministerstwie Sprawiedliwości na nadzorze administracyjnym nad sądownictwem. Jak pani ocenia propozycję przesunięcia „testu niezależności i bezstronności” sędziów do Naczelnego Sądu Administracyjnego? Zawiera ją poselski projekt nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, którego I czytanie w Sejmie odbędzie się prawdopodobnie w najbliższą środę.
Konstytucja nie przewiduje powierzenia NSA ani wojewódzkim sądom administracyjnym innych spraw, niż wymienione w jej art. 184. Katalog spraw podlegających kognicji sądów administracyjnych oraz NSA jest zamknięty. Inaczej jest w zakresie kognicji sądów powszechnych oraz SN, gdzie ustawą można powierzyć tym sądom sprawy niewymienione w konstytucji. Tym samym, przekazanie do właściwości NSA spraw o ponowne rozpoznanie sprawy dotyczących spełnienia przez sędziego wymogów niezawisłości i bezstronności, jak również orzekania w sprawach dyscyplinarnych sędziów sądów powszechnych budzi wątpliwości natury konstytucyjnej.
Konstytucyjnością tych rozwiązań zajmie się pewnie Trybunał Konstytucyjny, a jak dalece w pani ocenie projektowany test zagraża sprawności sądów powszechnych?
Nie tylko zagraża sprawności postępowań sądowych, ale także fundamentom państwa, jak pewność obrotu prawnego, zaufanie do instytucji, które mają działać zgodnie z prawem. Musimy mieć świadomość, że prawie jedna czwarta sędziów, licząc w tym asesorów, została powołana przy udziale Krajowej Rady Sądownictwa wyłonionej po 2018 r. Przewidziany w projekcie test pozwala na kwestionowanie wszystkich sędziów. Najgorsza sytuacja, jaka może dotknąć wymiar sprawiedliwości, byłaby taka, że sędziowie masowo zaczną wzajemnie kwestionować swój status.
Wnioski składane są jednak głównie w stosunku do nowych sędziów.