Z informacji portal Onet.pl wynika, że negocjacje w ramach senackiej większości wciąż trwają i być może przeciągną się do jutra. — Dogadaliśmy 95 proc. spraw. Ta jedna wciąż nas dzieli – mówi Onetowi jeden z senatorów.
Według ustawy w kształcie przeforsowanym w Sejmie przez PiS sędziowie z likwidowanej Izby Dyscyplinarnej będą mogli przejść w stan spoczynku z zachowaniem 100 proc. dotychczasowej pensji. To ok. 30 tys. zł miesięcznie. Koalicja Obywatelska chce, by ci, którzy wcześniej byli sędziami sądów powszechnych lub prokuratorami, wrócili na swoje dawne stanowiska bez możliwości przejścia w stan spoczynku.
Jeśli np. ktoś wcześniej pracował jako sędzia sądu rejonowego, zarabiałby teraz ok. 2/3 mniej niż w Izbie Dyscyplinarnej. To ogromna różnica. Na takie rozwiązanie nie chcą się zgodzić Ludowcy, którzy mają czterech senatorów. Bez nich nie ma senackiej większości.
Jak słyszymy, PSL nie chce drastycznych rozwiązań, które ułatwiłyby PiS odrzucenie poprawek, gdy ustawa wróci do Sejmu. — Na pewno nie może być sytuacji, w której my (KO-red.) głosujemy inaczej, a PSL inaczej. Pracujemy nad pewnym rozwiązaniem tego problemu, ale to wymaga jeszcze czasu – słyszymy od parlamentarzysty Koalicji Obywatelskiej.
Wątpliwości KO wynikają z treści wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który uznał, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem. Według polityków największej partii opozycyjnej zgoda na przejście sędziów tej izby w stan spoczynku oznaczałaby pośrednie uznanie zmian, jakie Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło w sądownictwie.