Sędzia Mirosław Topyła, wiceprezes Sądu Rejonowego w Żyrardowie, znów zasiądzie za sędziowskim stołem w sprawach karnych. Sąd Najwyższy-Sąd Dyscyplinarny uniewinnił go we wtorek od zarzutu kradzieży 50 zł na stacji benzynowej. Wcześniej Sąd Apelacyjny w Łodzi orzekł wobec Topyły najsurowsza karę – wydalenie z zawodu.
Zanim sędzia Wiesław Kozielewicz, przewodniczący składu SN-SD, uzasadnił wtorkowe orzeczenie, przyznał, że od kiedy postępowania dyscyplinarne są jawne, żadne nie cieszyło się takim zainteresowaniem. Odczytał nawet mail od obywatela, który wziął w obronę sędziego Topyłę, dając mu wiarę, że to nie była kradzież, tylko pomyłka.
Bardzo ważna okazała się opinia biegłego, z której wynika, że sędzia jest osobą odpowiedzialną, introwertyczną, ale bardzo roztargnioną. Ignorował nasilające się objawy pogarszającego się stanu psychicznego, spowodowane bezsennością i nerwowością, wynikającymi z przepracowania. Przepracowanie to efekt licznych wakatów w tym sądzie i obowiązków wiceprezesa.
W całej sprawie pojawiło się jeszcze jedno wytłumaczenie: sędzia był w drodze na przesłuchanie świadka incognito (czego nigdy do tej pory nie robił). To wszystko zdecydowało, że SN-SD dał mu wiarę.
– Obwiniony nie zabrał banknotu celowo i z chęcią przywłaszczenia – podkreśliła sędzia sprawozdawca Agnieszka Piotrowska. – Nie ma żadnych przesłanek, by twierdzić, że chciał starszą kobietę pozbawić pieniędzy – dodała.