Prezes Sądu Rejonowego dla Krakowa Śródmieścia już 31 października rozesłał do szefów wydziałów pismo (do którego dotarł portal Onet.pl), w którym nakazał im przygotować strony postępowań na... praktycznie każdą ewentualność. A mówiąc wprost, sędzia polecił, by poniedziałkowych rozpraw nie odwoływać - a jednocześnie uprzedzić strony, że mogą się one nie odbyć.

"Polecam, aby referenci spraw nie odwoływali rozpraw tylko poinformowali strony postępowania i wezwanych świadków oraz pełnomocników stron, że w przypadku podpisania przez Prezydenta RP ustawy o dniu wolnym od pracy 12 listopada 2018 roku przed tą datą, rozprawy zaplanowane na ten dzień nie odbędą się, i nie należy stawiać się w Sądzie" - pisze prezes krakowskiego "rejonu", sędzia Piotr Skrzyszowski.

- To co, strony mają sobie powróżyć z fusów, co będzie? Czy może przykleić się do telewizorów i śledzić stacje informacyjne? - pyta wyraźnie zdenerwowany sędzia Sądu Rejonowego dla Krakowa Śródmieścia, którego owo zarządzenie prezesa dotyczy. - To polecenie jest po prostu kuriozalne, kosmos kompletny! - mówi. - To jest skrajna niekompetencja i skrajny brak szacunku dla ludzi. Żenada po prostu. Bo przecież ktoś może być zmuszony dojechać na rozprawę z miejscowości odległej o, powiedzmy, sto kilometrów - mówi sędzia. - I co, ma sobie zaplanować transport, kupić bilet na pociąg czy autobus a potem go zwracać, bo jednak będziemy mieć wolne? I kto w PKP czy PKS go zrozumie, gdy powie, że bilet już kupił ale teraz poprosi o zwrot pieniędzy, bo jednak nie skorzysta? Bo władza nakazała świętować i rozprawy nie będzie? - pyta sędzia.

Jak dodaje, problem dotyczy także spraw aresztowych, które się przeciągną - choć powinny być załatwiane na bieżąco. - Podobnie jest ze sprawami karnymi czy cywilnymi, gdzie kolejne terminy mogą być wyznaczone na, powiedzmy, styczeń czy luty. A to i tak są nie najgorsze terminy - mówi nam sędzia krakowskiego "rejonu".