Zmniejszyłoby to znacznie uprawnienia prokuratorów, a co za tym idzie – ich władzę.
Przede wszystkim nowe rozwiązania mają uchronić prokuraturę od nacisków politycznych. Jest ona, jak wiadomo, instytucją zhierachizowaną, na dodatek wciąż podporządkowaną ministrowi sprawiedliwości (choć jest plan rozdzielenia tych funkcji).
Sędzia śledczy, jak wszyscy sędziowie, byłby natomiast niezawisły. To on nadzorowałby pracę policji i prokuratur (podział na dochodzenie i śledztwo ma zginąć – ma to być jedno postępowanie przygotowawcze). Sam podejmowałby najważniejsze czynności, rozpatrywałby też większość zażaleń na działania wspomnianych organów ścigania (a nie wyższa instancja prokuratury).
Miałby też prowadzić sprawy o największym ciężarze gatunkowym, np. dotyczące osób pełniących najważniejsze funkcje, a nieoficjalnie mówi się, że również sprawy dziennikarzy.
Zmieniać się też ma samo śledztwo, będą to czynności prowadzone na potrzeby prokuratury, aby mogła podjąć decyzję, czy wnieść akt oskarżenia do sądu, czy umorzyć sprawę. Ten etap ma być nieco odformalizowany (mniej protokołowania), gdyż i tak np. zeznania będą musiały być złożone przed sądem. Tylko w razie np. konicznego wyjazdu świadka za granicę czy groźby jego śmierci zeznania odbierze sędzia śledczy. Krótko mówiąc, będzie on stale przy śledztwie.