Sędziowie są pracownikami państwowej służby publicznej – przywoływał Sąd Najwyższy w uzasadnieniu. W związku z tym ustawa może nakładać na nich dodatkowe obowiązki. Są rekompensowane uprawnieniem do wydłużonego urlopu, szczególnych uprawnień emerytalnych czy stabilizacji zatrudnienia.
Wyrok podzielił środowisko.
[srodtytul]Darmowe nadgodziny[/srodtytul]
– Trzeba w końcu ustalić jakiś rozsądny czas pracy sędziego. Dziś jest jak worek bez dna – mówił tuż po uchwale sędzia Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia (to ono propagowało akcję składania pozwów o nadgodziny). Nie ukrywał żalu. – Liczyłem na inne rozstrzygnięcie – mówił “Rz”.
Problem nadgodzin zawisł przed SN za sprawą jednego z warszawskich sędziów, który pod koniec 2008 r. wystąpił o prawie 20 tys. zł dodatkowego wynagrodzenia za pracę przekraczającą ośmiogodzinną dniówkę. Takich pozwów jest w sumie w całym kraju ponad tysiąc. Sąd, który zajął się tamtą sprawą, wydał wówczas wyrok wstępny. Uznał, że sędzia ma prawo żądać wynagrodzenia za nadgodziny. Sprawa trafiła jednak do sądu okręgowego, który miał wątpliwości, czy tak jest rzeczywiście. Zapytał więc SN, czy sędziowie mają prawo do takich dodatków?