Na czwartkowej konferencji „Państwo wobec przedsiębiorcy" nie mogło zabraknąć tematu przewlekłości postępowania. Padały też propozycje, co zrobić, by się ich pozbyć.
Większość była zgodna, że sędziowie mogliby załatwić dużo więcej spraw, gdyby nie musieli pisać długich uzasadnień. Tomasz Kałużny, prezes Sądu Rejonowego w Białymstoku, proponował, by w związku z wprowadzaniem nagrywania rozpraw wystarczyło ustne uzasadnienie.
Pomysł poparł sędzia Stanisław Dąbrowski, pierwszy prezes Sądu Najwyższego. Ostro zareagował on na informacje podawane w trakcie konferencji przez prof. Andrzeja Siemaszko, dyrektora Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości, który przytaczał dane z raportu przygotowanego przez IWS. Mówił o tym, że polscy sędziowie wcale nie zarabiają najgorzej – dostają wynagrodzenie w wysokości dwóch średnich krajowych i są nieefektywnie wykorzystywani.
– Nie może być tak, że są sądy okręgowe, które w ciągu miesiąca nie mają do orzekania żadnej sprawy – mówił. Nie zgadzał się z nim sędzia Dąbrowski. I podkreślał, że nie można porównywać samych liczb. – Dotyczy to zarówno zarobków, jak i efektywności. Różna jest kognicja sądów w poszczególnych państwach UE i są też państwa, w których sędziowie już na początku kariery zarabiają dużo więcej niż polscy – zaznaczył.
Mówiąc o prokuratorskich problemach w sprawach gospodarczych, Marek Jamrogowicz, zastępca PG, sporo miejsca poświęcił kłopotom z biegłymi. – Na naprawdę dobrych biegłych w każdej sprawie prokuratury nie stać – twierdził.