Sprawa sędzi Katarzyny Ż. trafiła na wokandę Sądu Najwyższego (sygnatura akt: SNO 5/12) na skutek odwołania od wyroku I instancji złożonego przez ministra sprawiedliwości.
W styczniu zeszłego roku do referatu Katarzyny Ż. trafiła sprawa kobiety podejrzanej o zabójstwo ojca. Do rozstrzygnięcia była kwestia przedłużenia jej tymczasowego aresztowania. Sędzia sama nie zbadała akt kobiety. Poprzestała na tym, czego dowiedziała się o sprawie od swego asystenta, który także przygotował projekt postanowienia o przedłużeniu aresztu. Problem w tym, że okres aresztowania przekraczał już rok, a w takich przypadkach o przedłużeniu aresztu nie decyduje sąd okręgowy, lecz apelacyjny.
Sędzia tego nie dostrzegła i popełniła błąd. Sąd uznał to za przewinienie.
Na swoją obronę sędzia Katarzyna Ż. mówiła, że tamtego dnia nieoczekiwanie otrzymała od przewodniczącego wydziału cztery inne trudne sprawy, które wymagały natychmiastowego rozstrzygnięcia, w zastępstwie innego sędziego. Sprawy aresztu więc nie dopilnowała. Sama obwiniona podkreślała przed sądem, że dla niej jako dla sędziego już sam fakt popełnienia błędu jest dolegliwością. SN utrzymał wczoraj w mocy rozstrzygnięcie I instancji. Uznał, że doszło do przewinienia, ale kary nie wymierzył.
– Błąd obwinionej był spowodowany nadmiernymi obowiązkami i nastąpił z winy nieumyślnej