Lada dzień nastąpi wywóz więźniów z miast, w których rozgrywane będą mecze Euro 2012. Na rogatkach spotkają się pewnie z zamiejscowymi sędziami, których organizatorzy mistrzostw na potęgę ściągają z prowincji. Strach przed wyimaginowanymi zamieszkami i wojnami kibiców jest tak wielki, że sądy na wszelki wypadek zawieszają rutynowe procesy sądowe i przygotowują się do obsługiwania specjalnych rozpraw na stadionach. Trudno powiedzieć, ilu wyroków dziennie spodziewa się wymiar sprawiedliwości, ale wnosząc ze skali przygotowań, na pewno więcej, niż łącznie skazano na wszystkich mistrzostwach przez ostatnie 12 lat.
– Mamy już zgodę sądów na przeniesienie niektórych skazanych – potwierdza „Rz" płk Andrzej Grabowski, dyrektor w Centralnym Zarządzie Służby Więziennej.
Eksperci sportowi w osłupieniu obserwują wysiłki wymiaru sprawiedliwości. Ostatnie zamieszki na Euro miały miejsce w 2000 roku w trakcie mistrzostw w Holandii i Belgii. Kibicowanie podczas międzynarodowego turnieju jest inne niż podczas zwykłych rozgrywek klubowych.
Sędzia Patryk Goliński zwraca uwagę na wysokie koszty przedsięwzięcia. Sędziowie będą w gotowości i za to trzeba im zapłacić dodatki. – A gdzie dojazdy, mieszkania, diety? – pyta sędzia.
Finanse to nie wszystko. Sędziowie, którzy ewentualnie skorzystają z propozycji prezesów wydziałów, odłożą na półkę swoje sprawy w rodzimych sądach. Podobnie będzie w prokuraturach. Potem zaczną się wakacje i urlopy. To oznacza, że przez blisko trzy miesiące w największych polskich miastach sądy karne w najlepszym razie będą pracować na pół gwizdka. Czekają nas więc ogromne zaległości w prowadzonych śledztwach i procesach. Już teraz średni czas trwania procesu karnego w sądzie rejonowym to sześć miesięcy, a w Warszawie prawie dwa lata.