Trybunał Konstytucyjny uznał w czwartek, że tylko trzy przepisy zaskarżonej w całości przez Krajową Radę Sądownictwa nowelizacji prawa o ustroju sądów powszechnych są niezgodne z konstytucją.
Walka o wpływy
– Zgromadzenia ogólne sędziów apelacji i prezesi sądów powinni mieć większy wpływ na odwoływanie dyrektorów sądów – wskazał Trybunał. Tak samo za niekonstytucyjne uznał te, które nie pozwalają prezesowi i wiceprezesowi sądu odnieść się do uwag na piśmie ministra sprawiedliwości. Zdaniem Trybunału prezes powinien także móc odwołać się od odmowy przyjęcia przez ministra informacji rocznej o działalności sądów w apelacji. Tym bardziej że taka dwukrotna odmowa oznacza rażące niewywiązywanie się prezesa z obowiązków służbowych.
– Skoro działalność administracyjna sądu jest pomocnicza wobec jego głównych funkcji, to organy władzy sądowniczej powinny mieć większy wpływ, niż wynika to z ustawy, na odwołanie dyrektora sądu – podkreślał Stanisław Biernat, sędzia sprawozdawca. – Obecne przepisy nie gwarantują wystarczająco władzy sądowniczej możliwości ochrony jej pozycji – dodał.
– Stwierdzenie niezgodności z konstytucją trzech przepisów z zaskarżonej całej nowelizacji jest dla mnie zrozumiałe i nie stanowi zaskoczenia. Te argumenty KRS uważam za rozsądne. Dobrze, że te przepisy będzie trzeba poprawić – ocenia Michał Królikowski, wiceminister sprawiedliwości.
Trybunał nie zakwestionował jednak całej nowelizacji prawa o ustroju sądów powszechnych z 2011 r., czego domagała się KRS. Podnosiła, że pierwsze czytanie projektu ustawy nie odbyło się na posiedzeniu plenarnym Sejmu, tylko w komisji. Tymczasem zgodnie z regulaminem Sejmu projekty dotyczące m.in. ustroju władz powinny mieć pierwsze czytanie na posiedzeniu plenarnym.