Reorganizacja na mapie administracyjnej sądownictwa czeka już tylko na podpis prezydenta. Sejm przyjął w piątek większość zgłoszonych przez Senat poprawek do prezydenckiego projektu ustawy.

Wszystko wskazuje na to, że 41 zlikwidowanych w styczniu 2013 r. sądów rejonowych będzie musiało wrócić do orzekania, a 17 będzie mogło. Decyzja w sprawie tych ostatnich należy do ministra sprawiedliwości. Na mocy nowych przepisów sąd rejonowy ma być powoływany dla obszaru jednej lub większej liczby gmin zamieszkanych przez 50 tys. osób tam, gdzie rocznie wpływa minimum 5 tys. spraw. Sąd mógłby być także fakultatywnie utworzony dla obszaru zamieszkanego przez mniejszą liczbę ludności, jeśli liczba wpływających rocznie spraw wynosiłaby co najmniej 5 tys. Na przywrócenie najmniejszych sądów resort ma pół roku. Zanim jednak do tego dojdzie, minister sprawiedliwości będzie musiał sam sprawdzić wszystkie zlikwidowane sądy i miasta, w których działały, pod kątem liczby mieszkańców i obciążenia sprawami.

Do reorganizacji doszło na podstawie rozporządzenia podpisanego przez ministra Jarosława Gowina. Nie pomogły nawet protesty koalicjanta (PSL), który mówił wprost, że likwidacją naruszono umowę koalicyjną. Protestowali też samorządowcy. Wszystko na nic. Nic nie dały również protesty samych sędziów. Do resortu sprawiedliwości trafiło prawie 100 wniosków w sprawie przejścia sędziów ze zlikwidowanych sądów w stan spoczynku. Minister postanowił jednak w większości nie przekazywać wniosków do rozpoznania Krajowej Radzie Sądownictwa. Sędziowie skarżyli się też do Sądu Najwyższego, że przenosiny podpisywał wiceminister sprawiedliwości, a powinien sam minister. W styczniu 2014 r. Sąd Najwyższy w pełnym składzie przyznał im rację, choć przenosiny uznał za ważne.

etap legislacyjny: trafi do prezydenta

Czytaj więcej w serwisie: