Przed Sądem Najwyższym – Sądem Dyscyplinarnym (sygn. akt SNO 49/14) zawisła we wtorek sprawa sędziego rejonowego z Podkarpacia. Sąd apelacyjny odmówił uchylenia mu immunitetu. Wnioskodawca chciał, by sędzia odpowiedział karnie z art. 231 k.k., tj. za przekroczenie uprawnień. Złożył zażalenie na umorzenie przez prokuraturę jednej z jego spraw przed tamtejszymi sądami. Sędzia utrzymał w mocy umorzenie. Mężczyzna zarzuca, że sprawa była niewłaściwie prowadzona: nie został przesłuchany, nie wszystko jego zdaniem zapisano w protokole.
Sędzia przyjechał na rozprawę. Jego obrońca tłumaczył, że strona, która domaga się uchylenia immunitetu, toczy nieustanny bój z wymiarem sprawiedliwości. Podnosił, że wnioskodawca usiłował sam sterować procesem. Negował m.in. możliwość przesłuchania go przez prokuratorów rejonowych. Wnosił, by zrobili to prokuratorzy wyższego szczebla, i o odraczanie kolejnych terminów.
– Jako sędziowie nie możemy orzekać pod groźbą tego, że strona będzie oskarżać nas o przekroczenie uprawnień – tłumaczył sędzia. Zauważał też, że kiedy pojawiają się zarzuty wobec sędziego, to powinien odpowiadać dyscyplinarnie, a nie karnie.
Sąd Najwyższy przyznał rację sędziom.
– Jeśli ktoś występuje o uchylenie immunitetu, to powinien wykazać podejrzenie popełnienia przestępstwa – uzasadniał sędzia Tomasz Grzegorczyk.