Polskie sądy nie radzą sobie z wyrokowaniem – uważa Ministerstwo Sprawiedliwości. Chce więc, by orzekaniem zajęło się więcej sędziów, w tym funkcyjni. W projekcie nowelizacji regulaminu urzędowania sądów powszechnych ustala minimum, jakie sędziowie sprawujący funkcje muszą załatwić.
– Dokładnie przeanalizowaliśmy uwagi do regulaminu sądowego nadesłane do Ministerstwa Sprawiedliwości przez sądy i widzimy, że celowe są korekty – tłumaczy „Rz" Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości odpowiedzialny za funkcjonowanie sądownictwa. Przyznaje, że brakuje osób do orzekania, spraw przybywa i ta tendencja zapewne się nie zmieni. W dodatku nie ma najmniejszych szans na większą liczbę etatów orzeczniczych.
– Musimy lepiej wykorzystać potencjał, który mamy, i spowodować, by podstawowymi obowiązkami dla sędziów były obowiązki orzecznicze, a nie administracyjne. Uwzględniamy jednak różnice i obciążenie w zależności od wielkości sądów. W dużych minimum będzie niższe, w małych wyższe – informuje wiceminister.
– Nie jesteśmy przeciwni precyzyjnemu określeniu minimum orzeczniczego dla sprawujących funkcje – zapewnia sędzia Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. Jego zdaniem problemem jest, by ustalić je na racjonalnym poziomie.
Projekt budzi emocje, ponieważ w Polsce 40 proc. sędziów pobiera różnego rodzaju dodatki funkcyjne – wynika z raportu przygotowanego niedawno przez Forum Obywatelskiego Rozwoju.