W trakcie zeszłotygodniowych forsownych prac Komisja Sprawiedliwości przyjęła ok. 30 poprawek PiS, i wygląda na to, że kompromis z prezydentem został zawarty.
Sąd Najwyższy ma przejść fundamentalne zmiany kadrowe, organizacyjne i dostanie nowe kompetencje. Sędziowie SN mają przechodzić w stan spoczynku po ukończeniu 65. roku życia (teraz 70 lat), z możliwością przedłużania orzekania przez prezydenta. W skrajnej sytuacji może to oznaczać odejście 30 z 80 sędziów, w tym pierwszej prezes SN Małgorzaty Gersdorf. Jeśli do tego dodamy, że SN ma liczyć co najmniej 120 sędziów, oznacza to duży napływ świeżej krwi i kadrowe przetasowania.
SN przybędą dwie nowe izby: dyscyplinarna, zajmująca się dyscyplinarkami nie tylko sędziów, ale też innych profesji prawniczych z dużą autonomią, oraz Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych do rozpatrywania skarg nadzwyczajnych i weryfikacji rażąco niesprawiedliwych wyroków. Odrzucona została poprawka, aby tę ekstraprocedurę stosować tylko pięć lat wstecz, i będzie można z niej skorzystać w orzeczeniach aż do 1997 r., tj. ustanowienia obecnej konstytucji.
Powołując nadzwyczajnego rzecznika dyscyplinarnego do sprawy sędziego SN, prezydent będzie mógł go wybrać nie tylko spośród sędziów, ale także prokuratorów, a gdyby go nie powołał, mógłby go powołać minister sprawiedliwości. Minister ma mieć też w okresie przejściowym prawo delegowania do orzekania w SN sędziego sądu powszechnego z co najmniej dziesięcioletnim stażem – na wniosek pierwszego prezesa SN.
Dodajmy, że procedowana jest też ustawa o Krajowej Radzie Sądownictwa. Co do wyborów sędziowskiej części w liczącej 25 członków KRS, to każdy klub sejmowy ma wskazywać nie więcej niż dziewięciu kandydatów, z których komisja sejmowa ustali listę 15, w tym co najmniej po jednym z każdego klubu. Sejm wybierałby ich na czteroletnią kadencję większością 3/5, a więc z udziałem opozycji. W przypadku niepowodzenia tego głosowania w ponownym głosowaniu Sejm mógłby ich wybierać bezwzględną większością. ©?