Prace jednego z najoryginalniejszych polskich artystów pochodzenia żydowskiego odkryte zostały w 2001 roku w rodzinnym mieście Schulza. Według specjalistów przedstawiają bajkę o Królewnie Śnieżce. Malowidła, jedne z ostatnich prac artysty, powstały w szczególnych okolicznościach. W zajętym przez Niemcy Drohobyczu Schulz malował je na przełomie 1941/1942 roku na rozkaz gestapowca Feliksa Landaua.
Nieoczekiwany wywóz do Izraela wyrwanych ze ścian części malowideł wywołał światowe protesty. Przeciwnicy – m.in.
Jerzy Ficowski, poeta i najwybitniejszy znawca twórczości Schulza – twierdzili, że ich miejsce jest w Drohobyczu.
– Schulz zginął, bo był Żydem, a jego prace tworzone pod przymusem są świadectwem Holokaustu. Dlatego powinny pozostać w naszym instytucie – mówi „Rz” prof. Israel Gutman z Yad Vashem.
Pozostała część fresków, odkryta kilka tygodni później, trafiła do zbiorów Muzeum Krajoznawczego w Drohobyczu i była przed kilkoma laty pokazywana w Polsce. To właśnie te malowidła mogłyby stanowić zaczątek postulowanego od lat Muzeum Schulza w znajdującym się dziś na Ukrainie Drohobyczu.