Aktualizacja: 13.10.2025 23:16 Publikacja: 26.06.2024 04:31
Foto: PAP/Radek Pietruszka
Ponad dziesięć lat temu uczestniczyłem w spotkaniu ze studentami prawa z Ukrainy, którzy przyjechali do Warszawy na zaproszenie zaprzyjaźnionej polskiej uczelni. Moja ówczesna redakcja poprosiła, abym przybliżył im realia pracy dziennikarza w Polsce, dostępność do informacji publicznej, działania wymiaru sprawiedliwości, transparentność życia publicznego. Pytali, czy w Polsce mamy dostęp do orzeczeń sądowych i czy możemy swobodnie brać udział w rozprawach. Czy instytucje publiczne muszą odpowiedzieć na nasze pytania? Czy publikowane są projekty aktów prawnych, ich zmiany i czy każdy może śledzić proces legislacyjny? Na każe z pytań odpowiadałem „tak”, ale z każdą odpowiedzią czułem się coraz bardziej nieswojo. W oczach ukraińskich studentów dostrzegłem niewypowiedziane pytanie: jak to się stało, że po 1989 r. im w Polsce udała się demokratyczna transformacja, a nam w Ukrainie nieszczególnie? Przecież startowaliśmy z tego samego pułapu?
Decyzja znanego duchownego o opuszczeniu zakonu dominikanów prowokuje pytania o zasadność bezżenności księży.
Czy grzyb należy do tego, kto pierwszy go zobaczy? Czy można go zarezerwować i czy „podbieranie” z koszyka innej...
W sprawie immunitetowej trzyosobowy skład Trybunału Stanu nie skorzystał – niestety – z możliwości odroczenia ro...
Fiskusa nie musimy lubić, pewnie zresztą nie byłoby to osiągalne. Ale warto, byśmy mieli poczucie, że można mu u...
Jedno z najczęstszych zdań, jakie słyszę, to: „Zapłacę następnym razem”.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas