Świat filmowy (i nie tylko) zelektryzowała ostatnio informacja o pozwie na kwotę 170 milionów dolarów. Tyle domaga się od jednej z najpopularniejszych platform filmowych Netflix kobieta, która twierdzi, że została zniesławiona w serialu „Baby Reindeer” (polski tytuł: Reniferek).
Fiona Harvey, bo tak nazywa się powódka, uważa, że stanowiła inspirację dla twórców serialu w trakcie tworzenia przez nich głównej postaci Marthy Scott. Siedem epizodów serialu giganta streamingowego opowiada o relacji pomiędzy szkockim komediantem i jego stalkerką. Co istotne, serial stał się prawdziwym filmowym hitem i bardzo szybko zyskał bardzo dużą popularność wśród widzów.
Czytaj więcej
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar zapowiedział, iż jego resort podejmie kroki w kierunku zniesienia przepisów karnych dotyczących zniesławienia, czyli art. 212 kodeksu karnego.
Powódka i jej prawnicy wskazują w pozwie, że ich klientka została „zniesławiona w sposób i w skali dotychczas bez precedensu”. Pozew, który został złożony w sądzie federalnym w Los Angeles, zarzuca twórcom między innymi, że w sposób całkowicie nieprawdziwy przedstawili oni Harvey jako osobę skazaną za stalking na karę pięciu lat więzienia, a także jako osobę, która dopuszczała się przemocy seksualnej. Prawnicy wskazują także, że z kłamstwami na temat powódki mogło zapoznać się ponad 50 mln ludzi na całym świecie. Sprawa ta rodzi oczywiście pytania o możliwość wykorzystania inspiracji prawdziwymi postaciami w twórczości filmowej i literackiej. Samo zagadnienie z całą pewnością nie jest nowe nie tylko w USA, ale także w Europie.
Warto grać w szachy
Podobnych spraw w Ameryce nie brakuje. Chociażby w 2022 r. ta sama platforma Netflix zawarła ugodę ze słynną gruzińską arcymistrzynią szachową Noną Gaprindashvili, która domagała się zapłaty 5 mln dolarów za naruszenie jej dóbr osobistych w superprodukcji „Gambit królowej”.