Skoncentrowani na planach odblokowania miliardów z KPO, zapominamy, że równolegle toczy się gra jeszcze ważniejsza: o to, kto wytyczy kierunek rozwoju Unii Europejskiej. Polska ma szanse na odgrywanie kluczowej roli w polityce unijnej. Jednym z warunków sprawczości jest odzyskanie wiarygodności w polityce klimatycznej i środowiskowej.
Truizmem jest twierdzenie, że polityka klimatyczna UE dawno przestała być tylko polityką ochrony przyrody i stała się głównym wektorem polityki gospodarczej i przemysłowej Unii. Kto tego nie rozumie, sam przesuwa się na margines głównego nurtu współdecydowania o przyszłości UE. W tej roli głównego hamulcowego i malkontenta obsadził Polskę rząd Prawa i Sprawiedliwości. Absurdalne spory o wycinkę w Białowieży czy Turów stały się niestety znakiem rozpoznawczym podejścia polskiego rządu do polityki środowiskowej. W rezultacie konsekwentnego blokowania polityki klimatycznej i środowiskowej Unii Polska straciła zdolność negocjacyjną. Pozostałe państwa członkowskie przestały się przejmować stanowiskiem wiecznie niezadowolonego polskiego rządu, wiedząc, że nie zdoła on zgromadzić mniejszości blokującej w Radzie.